- W dziejach Kościoła - tych bardziej i mniej odległych w czasie - wielu było wrogów pustego grobu Chrystusa i Maryi - mówił abp Marek Jędraszewski, który w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przewodniczył odpustowej Mszy św. w bazylice Mariackiej.
Jak następnie zauważył, historię pustego grobu Maryi zawdzięczamy św. Tomaszowi, który - według apokryfu - spóźnił się o trzy dni na ziemskie pożegnanie z Matką Bożą, której ciało, po zaśnięciu, zostało pochowane w grobie, w dolinie rzeki Cedron. Gdy więc przyszedł na to miejsce, odsunięto kamień zamykający grób, a ten okazał się pusty. Co więcej, w jego wnętrzu rosły piękne i wonne kwiaty, bowiem Maryja była jak najpiękniejszy kwiat i najbardziej dorodny owoc, jaki wydała ziemia. Z tej właśnie tradycji wywodzi się święto Matki Bożej Zielnej.
- Istotnym elementem chrześcijańskiej wizji człowieka jest pusty grób Jezusa i pusty grób Maryi. Te puste groby są fundamentem naszej nadziei, że kiedyś miłosierny Pan przyjmie także i nas, gdy skończy się nasze pielgrzymowania na tym świecie - przekonywał arcybiskup, dodając, że w dziejach Kościoła, zarówno tych dalszych, jak i bliższych, wielu było wrogów pustego grobu Zbawiciela i Jego Matki.
- Rozważając dzisiejszą uroczystość, trudno nie odnieść się do wydarzeń sprzed 97 lat, a szczególnie do kluczowych momentów bolszewickiej napaści, kiedy to przywódcy Armii Czerwonej chcieli trupa białej, katolickiej Polski - mówił metropolita, przywołując rozkaz, jaki 2 lipca 1920 r. wydał rosyjski dowódca Michał Tuchaczewski.
Wkrótce doszło jednak do słynnego cudu nad Wisłą. - Dokonał się on dzięki nadzwyczajnej pomocy Matki Najświętszej, bo o Jej pomoc błagał cały katolicki polski naród właśnie w tamtych sierpniowych dniach. Odpowiadając na wezwanie kard. Adama Sapiehy, błagał w naszych miastach, a szczególnie na Jasnej Górze. Maryja bierze sobie bowiem do serca problemy ludzi i zawsze działa dyskretnie w osobistych i narodowych dziełach. Niestety, jednak często i łatwo przychodzi Polakom zapomnieć o niezwykłych religijnych doświadczeniach narodu - zaznaczył abp Jędraszewski.
Jego zdaniem, cud nad Wisłą był na pewno zasługą mężnych żołnierzy, w tym chłopców, którzy szli walczyć, często nie mając nawet butów na nogach, oraz trafnych decyzji dowódców. To jednak tylko jedna, widzialna strona wydarzeń. Druga była niewidzialna i na pewno złożyły się na nią modlitwy narodu, jak i Akt Oddania Polski Sercu Jezusa i powierzenie Polski opiece Najświętszej Maryi Panny, czego dokonał na Jasnej Górze marszałek Józef Piłsudski. Stało się to 25 sierpnia 1920 r.
- Marszałek wziął na siebie ciężar odpowiedzialności za strategiczny manewr wojsk polskich przynoszący zwycięstwo. Wiedział też, gdzie trzeba szukać źródeł tego zwycięstwa i błagać o to, by Polska nadal mogła rozwijać się w sprawiedliwości, wolności i pokoju - podkreślił hierarcha.
Niestety, historia toczyła się nadal i kolejne jej karty okazały się tragiczne dla Polski, a o tym, jak miał wyglądać trup Polski, jakiego chcieli bolszewicy zaledwie kilka miesięcy po tym, jak nasz naród odzyskał niepodległość, świat przekonał się 20 lat później. Choć tak naprawdę prawda o zbrodni katyńskiej światło dzienne ujrzała o wiele później, gdy wyszło na jaw, że ziemia zasypująca masowe groby i las zasadzony na niej miały być ostatecznie triumfem śmierci.
Arcybiskup przypomniał również słowa papieża Franciszka, które Ojciec Święty wypowiedział w Watykanie kilka dni po powrocie z Krakowa, ze Światowych Dni Młodzieży. Podczas audiencji generalnej mówił wtedy, że będąc w Polsce i modląc się w Częstochowie, otrzymał "dar spojrzenia Matki, która jest przede wszystkim Matką narodu polskiego". Zdaniem papieża, "tam, pod tym spojrzeniem, można zrozumieć sens pielgrzymowania tego narodu, którego dzieje są nierozerwalnie związane z krzyżem Chrystusa. Tam dotyka się namacalnie wiary świętego, wiernego ludu Boga (...). A Polska przypomina dziś całej Europie, że nie może być mowy o przyszłości kontynentu bez jego wartości założycielskich, których centrum stanowi chrześcijańska wizja człowieka".