Barbara i Grzegorz Księżycowie z Cieszyna, zaprosili swoich przyjaciół ze studiów i niepełnosprawnych, z którymi przed 30 laty utworzyli w Krakowie wspólnotę "Wiara i Światło", na pięć dni wspólnych wakacji w Dzięgielowie.
Jeden przez drugiego chcą jak najwięcej opowiedzieć - że na Szyndzielnię wjeżdżali kolejką, że byli na lodach w Cieszynie, na Wzgórzu Zamkowym, a potem na basenie, w pszczelim miasteczku w Dzięgielowie i chcieliby tu zostać jeszcze dłużej - kilkudziesięcioletnie Muminki ze wspólnoty "Wiara i Światło", zabrane na wakacje w Beskidy przez swoich przyjaciół - Paszczaki.
Kiedy razem biegają za piłką na boisku przy Zamku Rycerskim w Dzięgielowie, trudno uwierzyć, że mają niemal pół wieku życia za sobą. O upływie czasu świadczą tylko ich siwe włosy i nieco zaokrąglone brzuchy panów. Ale Paszczaki wciąż mają ten sam zapał i chęć służenia drugim – niepełnosprawnym, potrzebującym. doświadczonym przez los.
Dzięgielowska ekipa w pełnym składzie!
Grzegorz Księżyc
Poznali się w studenckich czasach w Krakowie w latach 80. XX w. Połączyła ich wtedy wspólnota "Wiara i Światło". Życie jednak płynęło dalej. Dawni studenci podejmowali pracę, zakładali rodziny, rodziły się im dzieci. Aż zatęsknili za swoimi Muminkami na serio. Barbara i Grzegorz Księżycowie z Cieszyna, zaprosili swoich przyjaciół ze studiów i niepełnosprawnych, z którymi przed 30 laty tworzyli wspólnotę, na pięć dni wspólnych wakacji na Śląsku Cieszyńskim.
- Po studiach, większość z nas wyjechała z Krakowa, ale nasze przyjaźnie się zachowały, choć mieliśmy słabszy kontakt. Jednak ten wspólnie przeżyty czas, mocno w nas tkwił. Wtedy poznawaliśmy swoje żony i mężów - my jesteśmy tego przykładem - uśmiechają się Księżycowie..
- Spotkaliśmy się kilka lat temu na pogrzebie naszego duszpasterza ojca Tadeusza Kiersztyna. I wtedy narodziło się coś nowego - dodaje Marzena Dąbrowska, liderka grupy - Doszliśmy do wniosku, że trzeba znów się spotkać razem: Paszczaki i Muminki z tamtych lat. Poszukaliśmy młodych wolontariuszy i wybraliśmy się razem na pierwsze po latach obozy - do Starego Sącza, do Poronina. A w tym roku Basia i Grzegorz zorganizowali nas pobyt w Dzięgielowie.
Barbara Księżyc (z lewej) z mężem Grzegorzem zaprosili swoich przyjaciół sprzed lat na Śląsk Cieszyński
Urszula Rogólska /Foto Gość
Wakacje spędziła tu trzydziestka przyjaciół z dawnych lat, wspierana przez młodsze pokolenie wolontariuszy. Wśród nich jest kleryk Szymon Miłek z krakowskiego seminarium. - To jest pasja. Nie jest to łatwa praca. Wielu moich kolegów się jej - tak pozytywnie - dziwi. Wymaga cierpliwości delikatności, zrozumienia tak względem wolontariuszy jak i podopiecznych, ale ja w nich widzę twarz Jezusa, który niewinnie cierpi. I czuję, że kiedy im pomagam, jestem bliżej Niego - mówi Szymon.
Posiłki dla wszystkich przygotowuje Jacek Dąbrowski, mąż Marzeny, któremu pomaga Xavi, student z Hiszpanii, który przyjechał do Polski w ramach programu wymiany studentów "Erasmus". Jak sam mówi, bardzo chciał poznać wspólnotę i pojechać z nią na wakacje. Jest w Polsce dopiero od pięciu miesięcy, a już świetnie potrafi się porozumiewać po polsku. - Taka grupa razem na wakacjach, to dla mnie nowość, ale też bardzo ważne doświadczenie. Cieszę się, że mogę tu być - podkreśla Xavi.
Popołudniowa kawa to kolejna okazja do integracji
Urszula Rogólska /Foto Gość
Paszczaki dodają, że dla nich wszystkich, wspólne wakacje są... prawdziwymi wakacjami, a nie są czasem, kiedy rygorystycznie przestrzega się ustalonego planu dnia. - Jesteśmy grupą przyjaciół, spędzamy razem wolny czas, nasz urlop. Jako, że jesteśmy niezależni jeśli chodzi o kuchnię, godziny posiłków nie determinują porządku dnia. Czasem integracja przy spontanicznym meczu czy kawie i cieście jest istotniejsza niż np. obiad punktualnie o 13.00.