Co roku wytrwale, mimo upału, wspinają się na to nietypowe jak na płaską okolice wzniesienie. Tu św. Antoni czuwa, by się w dalszej, życiowej drodze nie pogubili, a czasem - by znaleźli tę drugą połowę...
- Czasem słyszymy od pielgrzymów, że ciężko tu dojść, ale za to można dobrze zjeść - śmieje się Jerzy Mickiewicz, prezes parafialnej wspólnoty Rycerstwa Niepokalanej, która przygotowuje poczęstunek dla pielgrzymów. Wokół sanktuarium już czekają rozłożone na stolikach ciasta, bułeczki do pysznej zupy, a w termosach - gorące kiełbaski. Są i takie z grilla, a obok kawa, herbata, zimne napoje, soczki dla dzieci i słodycze.
Msza św. dla pielgrzymów w sanktuarium św. Antoniego
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Na spotkanie z oświęcimskimi pątnikami czekają też kapłani z dekanatów, z których wyszli. Wśród pierwszych, którzy pojawili się na miejscu są dziekani: ks. prał. Kazimierz Kulpa z Brzeszcz i ks. kan. Bogusław Wądrzyk z Osieka.
Jest też czuwający nad wszystkimi pięcioma oświęcimskimi grupami główny przewodnik pielgrzymów: ks. Łukasz Kubas. I kiedy powitani przez gospodarzy czyli duszpasterzujących tu ojców franciszkanów pielgrzymi wchodzą na dziedziniec, zaprasza na Eucharystię, po której będzie czas na posiłek i odpoczynek.
Na czele grupy zielonej - ks. Piotr Liptak - zachęcający, by młodsi pielgrzymi nie zapomnieli o modlitwie do sw. Antoniego - o znalezienie drugiej połowy...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Idziemy różnymi drogami do Maryi, a Ona nas prowadzi do Chrystusa, który zawsze jest najlepszym przewodnikiem. Kiedy stajemy tu, u św. Antoniego, warto prosić, abyśmy się w tym życiu nie pogubili, abyśmy mieli dość wiary w Bożą Opatrzność i umieli Chrystusa złapać za rękę i iść za Nim, abyśmy doświadczali Jego mocy - zachęcał w homilii ks. Marcin Puchałka, przypominając pielgrzymom, jak ważne jest w tym doświadczenie prawdziwej wspólnoty Kościoła, a błogosławieństwa na drogę pielgrzymki, by wszyscy mogli spotkać się w domu Matki na Jasnej Górze, udzielił ks. Wądrzyk.
Poczęstunek przygotowała grupa Rycerstwa Niepokalanej
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Chwilę później wokół sanktuarium pielgrzymi posilali się i odpoczywali przed dalszą drogą. - Na razie idzie się bardzo dobrze - mówiła uśmiechnięta Dorota Kinalczyk z Oświęcmia, jedna z tych, którzy w oświęcimskim pielgrzymowaniu uczestniczą od samego początku.
Wśród pątników jest też Adam Bilski, współorganizator oświęcimskich Marszów dla Życia i Rodziny. - Ja idę dopiero siódmy raz, właśnie w intencjach mojej rodziny i innych rodzin - tłumaczy.
- Idziemy, by mocniej wierzyć - tłumaczy pielgrzym Wojciech Andrzejczak, który idzie z córka Emilką...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Jak rodzinne pielgrzymowanie, to rodzinne - mówi Wojtek Andrzejczak z Brzeszcz, który wybrał się w drogę z córką Emilką. - Pogoda dopisuje, a peleryny wyjęliśmy pierwszego dnia właściwie tylko na próbę, czy są nadal całe. Teraz już tylko słońce i idzie się dobrze. W drodze słuchamy rozważań, które prowadzi ks. Marcin Jakubiec, a wspomaga go ks. Łukasz Listwan...
- Wiemy, jak ważne dla pielgrzyma jest, by mógł się pokrzepić i staramy się, by oświęcimscy pielgrzymi wychodzili z Górki, od franciszkanów, godnie podjęci, aby też po drodze za nas jakąś Zdrowaśkę odmówili... Cały rok się do tego spotkania szykujemy, szukamy darczyńców, stopniowo kupujemy, co potrzebne - mówi w przerwie prezes Rycerstwa Jerzy Mickiewicz, doglądając, aby dla kolejnych dochodzących na Górkę grup niczego tu nie zabrakło...