Wraz z parafianami pielgrzymów przybywających do Rajska witał ks. Lech Kalinowski. Tu dwie grupy mogły liczyć na nocleg, wszyscy - na pyszne drożdżówki, kawę i herbatę...
- Kto tu czeka na pielgrzymów? Cała parafia - mówią z uśmiechem panie krzątające się przed kościołem w oczekiwaniu na nadejście 9 grup pielgrzymkowych z Hałcnowa.
- Nie ma w tym przesady, bo oprócz poczęstunku przygotowujemy się też na przyjęcie dwóch grup na noclegi, a chętnych jest tak wielu, że może się okazać, iż zabraknie pielgrzymów, których im poślemy - zastrzega duszpasterzujący tu od roku ks. Lech Kalinowski. W Rajsku nocuje co czwarty pątnik: 2. i 5. grupa. Po tym, jak kwatermistrzynie rozdzieliły miejsca noclegowe, faktycznie okazuje się, że są adresy rodzin, dla których zabrakło gości. - Tacy są parafianie w Rajsku! - mówi z dumą ks. Kalinowski.
Ks. Lech Kalinowski i parafianki przygotowujące poczęstunek - z Józefą Kubisty na czele...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Słowa podziękowania usłyszały też parafianki, które pod przewodnictwem pani Józefy Kubisty przygotowały poczęstunek. Na pątników czeka tu gorąca kawa, herbata, zimne napoje, a przede wszystkim pachnące, świeże drożdżówki z różnymi nadzieniami.
- Mamy ich 1300, więc mam nadzieję, że każdy pielgrzym spróbuje - nieśmiało zauważa pani Józia, obserwując tempo, w jakim znikają z plastikowych skrzynek kolejne setki. Wcześniej z okolicznych domów przywędrowały ogromne garnki z kawą i herbatą. O drożdżówki też trzeba się było starać, żeby mimo niedzieli były świeżutkie, pieczone tego samego dnia.
- Na rowerze pojechałam do Brzeszcz i udało się takie zamówić. Całe szczęście, bo mamy czym pielgrzymów częstować - cieszy się pani Józefa, a co chwilę podchodzi ktoś z pielgrzymów ze słowami: - Bóg zapłać za wszystko, co robicie dla nas!
Nikt nawet się nie domyśla, że ten największy garnek na kawę to pani Józia sama kupiła, z myślą o pielgrzymach... Martwiła się tylko, gdy trudno było zdobyć do niego pasującą pokrywkę...
Ks. Lech Kalinowski z kwatermistrzyniami szuka, jak podzielić pielgrzymów, by trafili wszędzie tam, gdzie na nich czekają...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Nie przygotowujemy już dodatkowego posiłku, bo część pielgrzymów zaraz trafi na kolacje w domach, a reszta wkrótce, na następnych parafiach: w Oświęcimiu - tłumaczą panie.
Wydawanie 1300 przygotowanych bułeczek poszło bardzo sprawnie
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
A wokół kościoła gromadzą się gospodarze domów, którzy przyszli po swoich gości, którym przygotowali nocleg. - Prawie każdy z nas kiedyś pielgrzymował i zna to uczucie, kiedy w drodze spotyka się z serdecznym przyjęciem, choć o nic nie prosił. Teraz staramy się to odwzajemnić - mówi pan Tomasz.
- Bardzo się cieszymy, że pielgrzymi są, że chcą się chociaż na chwilę u nas zatrzymać, a w części też przenocować - mówi ks. Kalinowski. - Troszczymy się o to, żeby nikomu nie brakło miejsca na nocleg i gościnnych gospodarzy zgłosiło się więcej niż było potrzeba...