Michał Bąbos, tak jak zapowiadał, zdobył medal w karate na igrzyskach The World Games. Polak stanął na trzecim stopniu podium po heroicznej walce.
Karateka wystartował w kategorii powyżej 84 kilogramów.
- Dotrzymałem słowa, wywalczyłem medal. Musiałem atakować, bo przy stanie 5:5 Ouchen Achraf miał zdobyte pierwsze punkty, więc w przypadku remisu by wygrał - tłumaczył polski sportowiec.
Niespodziewanie jednak podczas pojedynku przy stanie 5:5 Michał otrzymał potężny cios nogą w głowę od Marokańczyka. Rywal złamał nos Polakowi i walka została przerwana.
Zgodnie z zasadami w karate WKF, w przypadku kontuzji przeciwnika, która nie pozwala kontynuować walki, zawodnik, który zbyt mocno wykonał cios zostaje zdyskwalifikowany.
- Wchodziłem do przodu, dostałem kopniaka i cóż… złamany nos. Z tym zawodnikiem wygrałem w grupie i ten pojedynek o brąz był bardzo wyrównany. Zrobiłem to nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich kibiców tam zgromadzonych w hali, dla kraju i na chwałę Pana Boga - powiedział tuż po walce Michał Bąbos.
Jak dodał, wierzył w sukces, bo walczył u siebie - w Polsce, we Wrocławiu, w którym studiuje od pięciu lat.
- Niosło mnie to bardzo. Przyszło dużo znajomych, czułem wsparcie każdego z osobna. To niesamowite uczucie. Ci ludzie, którzy występowali tutaj w mojej kategorii, wystartują na igrzyskach za trzy lata w Tokio, więc myślę, że to dobrze wróży na przyszłość - opowiadał polski karateka.
Przyznał również, że jeszcze nigdy nie wygrał walki w ten sposób (przez Hansoku), bo to zdarza się bardzo rzadko, szczególnie w strefie medalowej na tak wysokim poziomie.
Niestety w innych walkach Polacy przegrali pojedynki o brąz. Czwarte miejsca zajęli: Justyna Gradowska i Kamil Warda. Gradowska przegrała pojedynek w kumite, w kategorii 61 kg ze Słowaczką Ingridą Suchankową, a Kamil Warda w kumite, w kategorii 84 kg przegrał z Turkiem Ugurem Aktasem.
A więcej o naszym brązowym medaliście, jego wierze w Boga, zamiłowaniu do Różańca, możecie przeczytać TUTAJ.