Ks. Rafał Jarosiewicz o modlitewnej „adopcji polityków”.
Franciszek Kucharczak: Licznik modlących się za posłów pokazuje już blisko 7 tysięcy. To trochę Księdza sprawka…
Ks. Rafał Jarosiewicz*: Dla mnie to jest wielka radość, że jako chrześcijanie podejmujemy pierwszą, podstawową rzecz - modlitwę za tych, którzy rządzą, którzy podejmują decyzje. Jeśli wierzymy, że świeckie imię Ducha Świętego to „przypadek”, to otrzymując posłów „z przypadku”, w pewien sposób otrzymujemy ich w prezencie. Przez wiele miesięcy leżało na moim sercu to pragnienie, żeby modlić się za poszczególne osoby.
Przyznaję, do wtorkowego wieczoru wydawało mi się, że sytuacja nie wymaga jeszcze „adopcji polityków”. Zmieniłem zdanie, słuchając Jarosława Kaczyńskiego, który wypowiedział parę zdań za dużo. Ale Ksiądz od dłuższego czasu nalegał na tę adopcję. Czemu się Ksiądz tak uparł?
Dlatego, że w rozmowach o politykach bardzo często zamiast błogosławić, przeklinamy ich, mówiąc o nich źle. Wierzę, że te miejsca wypełni modlitwa. Ludzie z każdego ugrupowania i każdej partii potrzebują naszej modlitwy, niezależnie od tego czy są wierzący, czy też nie.
Ksiądz się włączył?
Tak, zapisałem się. Została mi przydzielona pani poseł Anna Krupka. Od razu zacząłem się za nią modlić. Włożyłem ją w moją osobistą modlitwę i modlitwę kapłańską. Taka modlitwa może przemieniać mentalność tych, którzy podejmują się takiej trudnej roli, jaką jest prowadzenie państwa.
Nie wszystkim idzie łatwo. Ktoś skomentował „swojego” posła tak: „Dostałem Kierwińskiego. Nie wiem, jak długo wytrzymam, ale zaczynam”.
(śmiech) To sam Pan Jezus powiedział, że nie jest sztuką miłować przyjaciół, ale nieprzyjaciół. Czasem ktoś ma do kogoś negatywne uczucia, ale Pan Bóg będzie przemieniał jego serce przez modlitwę, którą ofiarowuje.
Czyli to nawet lepiej, gdy dostajemy kogoś, kogo nie lubimy?
Myślę, że będzie to więcej kosztowało.
Będzie cenniejsze?
Będzie cenniejsze, bo jeśli zgodnie z Ewangelią uczymy się kochać tych, z których zdaniem się nie zgadzamy, to wchodzimy w samo serce Ewangelii.
Czy Ksiądz wierzy, że ta modlitwa może coś konkretnego zmienić w tym kryzysie, jaki teraz mamy? Czy może np. spowodować mądrzejsze decyzje?
Pan Jezus powiedział, żebyśmy się modlili i nie ustawali w konkretnych sprawach. Św. Paweł mówi, że w każdej sprawie mamy się modlić, a więc szczególnie w tak ważnych sprawach. Nasza wiara przecież przenosi góry, tym bardziej może przecież przenieść posłów!
Czy taka modlitwa może powstrzymać, powiedzmy, ewentualne zamieszki?
Tak! Wiemy przecież, że modlitwa była w stanie powstrzymać czołgi w krajach, w których miały miejsce zamieszki. Bóg chce udzielać swojej mocy człowiekowi, chce, żeby człowiek widział, że On działa. My za bardzo polegamy na sobie, dlatego nie mamy owoców naszego działania. Gdybyśmy więcej się modlili, a mniej narzekali, to jestem przekonany, że wiele osób zostałoby przemienionych przez sam fakt modlitwy. Musimy pamiętać, że Bóg jest bardzo dyskretny i nie wchodzi tam, gdzie jest nieproszony, natomiast przychodzi tam, gdzie jest zaproszony. On mówi: Pomogę ci, tylko mnie zaproś. Gdybyśmy twierdzili, że to nie będzie działało, to tak, jakbyśmy ograniczyli wszechmoc Boga.
Zatem to, że my się tu modlimy, jest dużo ważniejsze od tego, że posłowie tam obradują?
Jan Paweł II powiedział, że to jest najważniejsza rzecz ze wszystkich rzeczy w życiu chrześcijanina. Nie ma ważniejszej rzeczy. Ja mu wierzę. Modlitwa może sprawić, że zaczniemy widzieć coś, czego nie widzimy, słyszeć coś, czego nie słyszymy. Także w kontekście podejmowania jakiegoś konsensusu, który będzie prowadził do wzrostu, do rozwoju, do tego, że nasza ojczyzna będzie Bogiem silna. Ale też będzie w ogóle silna, jako naród, jako państwo.
Czy lepiej, żeby nas, modlących się, było jak najwięcej?
Modlitwa ma prowadzić do relacji, natomiast jest też rzeczą pewną, że „gdzie dwóch lub trzech…”, tam jest Jezus. Jezus mówi o wspólnocie, o ludziach, którzy gromadzą się i proszą o coś razem. Tutaj jest właśnie tak – razem prosimy o bardzo konkretne sprawy. Dlatego On będzie działał bardzo mocno. Wierzę, że będzie to bardzo konkretne wylanie Ducha Świętego na naszych polityków.
Pozostaje więc modlić się i czekać na efekty?
Tak, to możemy zrobić dzisiaj zamiast krytykowania, zamiast obrzucania błotem. Bóg mówi: Chcę ci pomóc, chcę z tobą przechodzić przez te sytuacje. Jeśli my Boga wciągamy w te sprawy, to On będzie się nimi zajmował.
Jeśli chcesz "adoptować polityka", wejdź TUTAJ.
* Ks. Rafał Jarosiewicz jest kapłanem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Jest jednym z organizatorów rekolekcji „Jezus na stadionie”. On także jest pomysłodawcą „adopcji polityków”.