Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Mt 10,35-36
Jezus powiedział do swoich apostołów:
«Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; „i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy”.
Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu znajdzie je.
Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.
Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma.
Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody».
Gdy Jezus skończył dawać te wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł stamtąd, aby nauczać i głosić Ewangelię w ich miastach.
Słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii mogą budzić niedowierzanie. Jakże to? Łagodny Mistrz z Nazaretu zamierza poróżnić najbliższe osoby – wprowadzić rozłam między domowników? A gdzie się podziało przesłanie miłości? Paradoksalnie okazuje się, że miecz podziału wcale go nie przekreśla. Często stajemy bowiem wobec dylematów miłości, które każą nam wybierać między Bogiem a człowiekiem. I nie dlatego, że tak chce Bóg, ale dlatego, że tego żąda człowiek. Boża miłość nigdy nie jest zaborcza. To raczej my próbujemy Boga podporządkować sobie, czyniąc Go zakładnikiem naszych rodzinnych relacji lub doczesnego komfortu. To bardzo zwodnicza perspektywa. Kochając autentycznie Boga, nigdy nie stracimy z oczu człowieka. Kto jednak na pierwszym miejscu stawia człowieka, łatwo gubi Boga. Dlatego pozwólmy Bogu zmienić naszą perspektywę. Wówczas okaże się, że zdobywamy życie wtedy, gdy je tracimy, a to, co małe, staje się wielkie – jak zwykły kubek wody błogosławiony ustami sprawiedliwego.