O. Rafał Kogut OFM, kapelan cieszyńskiego zakładu karnego i pięciu mężczyzn ze wspólnot charyzmatycznych Cieszyna i Istebnej, poprowadzili kurs "Nowe Życie" dla ponad dwudziestu osadzonych.
Ryszard Sikora po raz trzeci odwiedził osadzonych z Dobrą Nowiną. - Kiedyś powiedziałem, że przyjmę posługę w każdym miejscu. Dlatego jestem też tutaj. To daje ogromną radość. Nieraz już uczestniczyłem w prowadzeniu tego kursu, ale publiczna modlitwa, świadectwo, to zawsze jest nowym przeżyciem. Zawsze na nowo doświadczam prawdy o bezwarunkowej, bezinteresownej miłości Boga. Widziałem jak wielu z tych mężczyzn słuchało w wielkim skupieniu, część próbowała ukryć to, co wewnątrz przeżywali. Ale jestem przekonany, że głoszone im Słowo Boże zapadają głęboko w każde serce.
Po raz pierwszy za murami zakładu znaleźli się Roman Dawid i Mateusz Rudnik.
- Miałem dużo strachu, żeby tu przyjść - mówi Romek. - Nie wiedziałem co będzie. Nigdy w życiu nie zamknęła się za mną żadna brama, nigdy nie zostałem zostawiony przymusowo bez telefonu; pozbawiony na chwilę swojej wolności, przestrzeni do poruszania się. Ale rzeczywistość zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Miałem okazję przyjrzeć się twarzom uczestników kursu. Naprawdę słuchali. Wiem co kiedyś do mnie najbardziej trafiło - osobiste świadectwo tych, którzy dzielili się swoim spotkaniem z żywym Jezusem, dlatego teraz sam nie mam żadnych oporów, żeby mówić o tym, co mnie spotkało, jak Jezus mnie wydobył z moich ciemności.
Osadzeni w cieszyńskim zakładzie karnym słuchali o nieskończonym miłosierdziu Boga Ojca
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Bartek mnie przekonał: "Trzeba iść do tych chłopów" To było dla mnie wystarczające - podkreśla Mateusz. - Bardzo przeżywałem każdą zamykającą się za nami bramą, wchodzenie w głąb tego miejsca, gdzie - jak czułem - jest taka obfitość grzechu. Kiedy modliliśmy się tuż przed kursem, odczułem jednak, że Panu Bogu bardzo się podoba to, co robimy, że On chce wylewać szczególnie swoją łaskę w takich miejscach, chce działać. Czułem, że w tym zamkniętym świecie, Bóg chce otwierać serca osadzonych, ale i moje serce chce uwalniać. To wspaniałe doświadczenie…
Wśród uczestników kursu był Mariusz, za którym rok odsiadki, a przed - kolejne 1,5 roku. - Pracuję tutaj w bibliotece, mam więc zajęcie. I tutaj odkryłem Biblię. Czytam ją codziennie. Przychodzę na spotkania z o. Rafałem bo widzę jak są mi potrzebne... Dziś czułem, że dzieje się tu coś niezwykłego. Wiem, że to Duch Święty, bo On chce w nas działać. – mówi Mariusz. - Najbardziej poruszyły mnie słowa, że "góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać", że mogą się wydarzyć różne rzeczy w naszym życiu, ale nawet wtedy Bóg będzie mnie kochał cały czas tak samo…
O. Rafał, razem ze Stanisławem i Bartłomiejem odwiedza więźniów dwa razy w tygodniu, w czwartki (przez 2,5h) i piątki (2h), a także w dwie niedziele w miesiącu. - Potrzeby są ogromne, więc wykorzystuję każdą chwilę, żeby tu przyjść z posługą – dodaje kapelan.