Zmarł Joaquín Navarro-Valls, niepowtarzalny rzecznik prasowy św. Jana Pawła II.
To mój serdeczny obowiązek wspomnieć zmarłego wczoraj, 5 lipca, w Rzymie prof. Joaquína Navarro-Vallsa, który wspierał mnie w czasie studiów dziennikarskich w Rzymie.
Były to ostatnie lata pontyfikatu papieża Polaka. Choć Navarro-Valls był wpisany jako jeden z wykładowców na Wydziale Komunikacji Społecznej i Instytucjonalnej na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża, to jednak jako studenci nigdy nie mieliśmy okazji spotykać na wykładach czy na uniwersytecie zapracowanego rzecznika Stolicy Apostolskiej.
Gdy dobiegał końca pontyfikat św. Jana Pawła II, rozpoczął się czas Benedykta XVI, ja pracowałem wtedy nad moim doktoratem, który był poświęcony wybitemu włoskiemu dziennikarzowi i watykaniście Domenico Del Rio (1926-2003). Prywatnie był on przyjacielem Navarro-Vallsa, dlatego zależało mi na osobistym spotkaniu i przeprowadzeniu wywiadu z byłym już rzecznikiem papieża. W międzyczasie bowiem, 11 lipca 2006 roku, przestał on być rzecznikiem prasowym i dyrektorem Centrum Prasowego przy Stolicy Apostolskiej.
I udało się - spotkaliśmy się w jego rzymskim biurze 8 stycznia 2007 roku. Miał dla mnie wiele czasu, długo i serdecznie rozmawialiśmy o Polsce i o Płocku, który zapamiętał z papieskiej wizyty w 1991 roku, rozmawialiśmy wreszcie o Domenico Del Rio. Co ciekawe, mówił mi, jak u niego praca dziennikarza łączyła się z przyjaźnią - tak było właśnie w przypadku watykanisty, o którym pisałem doktorat. W całej tej historii był ciekawy wątek, który mógł tę przyjaźń zerwać, a przynajmniej ją nadwyrężyć - w 1985 roku Del Rio został bowiem wykluczony z grona dziennikarzy akredytowanych do obsługi pielgrzymki Jana Pawła II do Ameryki Łacińskiej. W tym okresie był bardzo krytyczny w stosunku do papieża i opublikował serię 5 bardzo polemicznych artykułów przed pielgrzymką w lewicowym dzienniku "La Repubblica". "To był jeden z nielicznych przypadków, gdy musiałem podjąć radykalną decyzję, ale nie zerwała ona naszej przyjaźni. Nigdy nie przestaliśmy ze sobą rozmawiać, a Domenico wziął udział w kolejnej wizycie papieskiej. Nie bez przyczyny został nazwany kronikarzem papieża Wojtyły" - mówił mi Navarro-Valls.
Rok później uczestniczył w obronie mojego doktoratu i był członkiem komisji egzaminacyjnej, co wspominam z wielką satysfakcją.
Ale wracam do wywiadu sprzed 10 lat, którego mi udzielił. Na ostatnie z pytań on - lekarz i dziennikarz - odpowiedział mi: "Dziennikarstwo nie jest pisaniem wielkiej historii, bo jest związane z dniem bieżącym. Tekst dziennikarski jest silnie związany z kontekstem i wydarzeniem konkretnego dnia. Jutro straci już coś ze swej żywotności i aktualności. Dziennikarz więc jest związany z chwilą i dniem, a nie z historią. Nasz dziennikarz, którego wspominamy, przez wiele lat napisał wiele tekstów, które dziś stanowią pamięć konkretnego okresu w historii. Ale do tej dziennikarskiej spuścizny dołączył on swoje doświadczenie i dojrzewanie, swoją wrażliwość i wiarę, a to było niezwykłe" - tak mi mówił Navarro-Valls o swoim przyjacielu dziennikarzu. Jak dobrze te słowa pasują również do życia i dziennikarskiej drogi mojego profesora Joaquína Navarro-Vallsa.