Pomimo choroby nie poddawał się, miał wielki doping. Tyle osób chciało mu pomóc... Niestety, przegrał. Teraz już gra po stronie Boga. Odszedł Maksym Batkiewicz, zawodnik MMKS Podhale Nowy Targ.
- Umiał zachować radość i spokój, heroicznie zmagał się z chorobą - wspomina Maksyma Krzysztof Kurańda, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 5 im. Konfederacji Tatrzańskiej w Nowym Targu, do której uczęszczał. Choroba wyszła na światło dzienne pod koniec VI klasy. - Maksyma, choć przeszedł do gimnazjum, zawsze traktowaliśmy jak swojego - wzrusza się dyrektor. Społeczność szkolna i miejska przeprowadziła wiele akcji, których celem była pomoc dla Maksyma. Jedna z ostatnich była dosłownie przed chwilą i odbywała się pod hasłem "Na maksa dla Maksa".
Chłopiec od pierwszych chwil choroby był pod opieką Fundacji im. Adama Worwy w Nowym Targu. - Maksym był niezwykłym chłopcem, z niesłychanym spokojem i pogodą ducha podchodził do dalszej kwestii leczenia - mówi, płacząc, Alicja Chodorowicz z Fundacji im. Adama Worwy.
- Dzięki ludziom wielkiego serca Maksym miał bardzo dobrą protezę. Bardzo pewnie na niej chodził, zaakceptował fakt, że zastąpiła mu nogę. Wybierał taką protezę, w której mógłby być aktywny. Wszyscy wierzyliśmy w to, że Maksym wygra z chorobą. W akcje pomocy temu młodemu hokeiście włączyło się wiele osób - dodaje pani Ala.
Maksym zawsze marzył o sporcie, ale stawiał też na naukę. - W jego przypadku to nie było dążenie tylko do jak najlepszych wyników. Wiedział, że w parze musi iść także obowiązek związany z nauką. Lubił historię, miał też grono przyjaciół - dodaje dyrektor szkoły. - Był dobrym chłopcem, z nikim nie wchodził w konflikt. Spokojny, pogodny, nie sprawiał żadnych kłopotów. Maksym był lubiany przez wszystkich, a dziewczętom wpadał w oko - wspomina K. Kurańda.
Chorobę u Maksa wykryto w czerwcu 2016 roku. Diagnoza była okrutna: nowotwór kości - kostniakomięsak w prawej nodze, w okolicy stawu skokowego. Po 12 tygodniach chemioterapii i konsultacji z ortopedami podjęto decyzję o amputacji kończyny.