- Nasza historia to historia o męczeństwie i prześladowaniach - mówił podczas prezentacji książki "Imigranci u bram" bp Antoine Chbeir z Tartusu w Syrii.
Publikacja ukazała się nakładem krakowskiego wydawnictwa Biały Kruk, a wstęp do niej napisał metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski. Jak zauważył podczas spotkania w sali okna papieskiego, ziemie na Bliskim Wschodzie były od samego początku chrześcijańskie, a mieszkańcy tych terenów wielokrotnie musieli dawać przejmujące i dramatyczne świadectwo, aż po męczeństwo i oddanie życia.
- Niestety, to nie są już wydarzenia z dalekiej historii, ale rzeczy, które dzieją się i dziś, a ta rzeczywistość powinna nas, chrześcijan, boleć, bo dotyczy naszych braci i sióstr, którzy cierpią - mówił abp Jędraszewski, dodając, że stanowisko Kościoła w Polsce w sprawie przyjmowania imigrantów i uchodźców nie może być inne od tego, które przekazał papież Franciszek, gdy rok temu spotkał się z biskupami na Wawelu. - Na problem trzeba więc patrzeć, mając na uwadze konkretne możliwości państwa. Jednocześnie potrzeba modlitwy o przemianę serc osób zaangażowanych w konflikt zbrojny i tych, którzy próbują zarobić na ludzkiej krzywdzie i wyzysku - podkreślał.
Z kolei bp Antoine Chbeir przekonywał, że historia chrześcijan na Bliskim Wschodzie to historia o męczeństwie i prześladowaniach. - Dlatego to, o co was prosimy, to modlitwa za nas, o pokój na Bliskim Wschodzie - apelował.
Tłumaczył też, że Europa, jak na razie, nie wyciągnęła wniosków z lekcji, którą dostały Anglia i Niemcy. Te kraje miały bowiem nadzieję, że druga i trzecia generacja uchodźców zintegruje się ze społeczeństwem, ale tak się nie stało.
- Jest to więc bardzo niebezpieczne, by wykorzenić ludzi z Bliskiego Wschodu i osiedlić ich w Polsce - i nie mówię tylko o muzułmanach, ale i o chrześcijanach. Jestem Libańczykiem żyjącym w Syrii i wiem, że choć to tylko 2 godziny drogi, to istnieją różne poziomy i podziały w społeczeństwach. Dziś większość Syryjczyków mówi po arabsku. Proszę więc sobie wyobrazić, że człowiek mówi tylko po arabsku, zna tylko jedną kulturę i nagle ma żyć w Europie - opowiadał.
Co więcej, także w samych krajach Bliskiego Wschodu część chrześcijan nie akceptuje Kościoła instytucjonalnego, co rodzi wiele problemów, a powinno być inaczej. - Wielu biskupów słyszy więc pytanie od ludzi: "Co możemy zrobić, żeby pomóc?". Odpowiadam: nic oprócz tego, by dać mieszkańcom Bliskiego Wschodu pokój i możliwość normalnego życia w ojczyźnie. Oni nie chcą niczego innego, a jednocześnie są wdzięczni organizacjom humanitarnym za pomoc w przetrwaniu najcięższego czasu - mówił bp Antoine Chbeir.
Jak również wyjaśniał, na Bliskim Wschodzie potrzebne są szkoły, by młodzi ludzie nie pozostawali bez edukacji, a ci, którzy mimo wszystko będą chcieli opuścić swój kraj, powinni mieć możliwość przygotowania się do tego. Tak jest już w krajach Zatoki Perskiej, gdzie pracują Libańczycy i wysyłają pieniądze rodzinom, dzięki czemu ich sytuacja się poprawia.
Jest jeszcze jeden problem, o którym wspomniał bp Chbeir. Wykorzenianie chrześcijan z Bliskiego Wschodu jest złym pomysłem również dlatego, że mają tam oni ważne zadanie do wykonania. Mają głosić Ewangelię, bo jeśli ich zabraknie, to nikt inny tego nie zrobi. Dziś jednak chrześcijanie stanowią mniej niż 4 proc. populacji Bliskiego Wschodu.
W spotkaniu wziął także udział ks. prof. Waldemar Cisło, przewodniczący sekcji polskiej organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Nie ma on wątpliwości, że Europa stoi przed problemem, po którym już nigdy nie będzie taka sama. Niestety, dyskusja dotycząca przyjmowania uchodźców i imigrantów została upolityczniona, a cierpienie milionów starców i dzieci zostało włączone w grę polityczną.
- Chcemy więc zabrać głos w tej dyskusji i pokazać mechanizmy, które rządzą sprawą. Prosimy też, by nie robić rzeczy najgorszej i najbardziej nieuczciwej, czyli polityki opartej na krzywdzie ludzi. Róbmy natomiast wszystko, by im pomóc - apelował.
Jak dodał, Europa jest postrzegana przez radykalny islam jako kontynent bez wartości, ponieważ utraciła już zdolność do rodzenia i rozwoju, a pozostało jedynie wspomnienie kontynentu wielkich wartości i idei. - Dlatego trzeba zobaczyć, gdzie są korzenie Europy, których teraz ona się wypiera. Mówmy też nie tylko o skutkach problemu uchodźców, ale przede wszystkim o przyczynach i o rozwiązaniu, którym jest pokój - przekonywał ks. Cisło, tłumacząc, że aż 80 proc. kobiet, które uciekają ze swoich krajów, jest gwałconych, kwitnie też handel niewolnikami, dziećmi, organami, bronią.
- Nikt odpowiedzialny nie powie więc dziś, że w Syrii czy Iraku jest lepiej niż kilka lat temu. Jest gorzej. Panuje bezrobocie, nie ma prądu, wody, jest mnóstwo zabitych i rannych. Co więcej, tym, którzy sterują interwencją zbrojną, nie chodzi wcale o prawa człowieka, ale o ropę i gaz - mówił ks. Cisło.