24 śmiałków wyruszyło dziś z Jawiszowic-os. Brzeszcze na Jasną Górę w pieszej "Pielgrzymce dla zapracowanych". Do celu, po pokonaniu niespełna 130 km non stop, chcą dotrzeć na Apel Jasnogórski 17 czerwca.
- Każdy z naszej trójki czuje, że ta pielgrzymka to nie tylko nasza sprawa - opowiada ks. Listwan. - Pan Bóg błogosławi. Kiedy zacząłem myśleć o swoich przygotowaniach, Duch Święty podsunął mi ważny szczegół. Odkryłem pomysł jednego księdza, który w swojej parafii przygotował plakat z hasłem: "Zaproś swojego księdza na spacer". Zrobiłem coś podobnego i nie było chyba wieczoru, kiedy ktoś nie chciał mi towarzyszyć. Ja miałem trening, a przy okazji przydarzyło się na tych spacerach naprawdę wiele spowiedzi - pierwszych po kilkunastu i więcej latach. Są dziś wśród nas te osoby na trasie. Jest za to nie dziękować Panu Bogu i Jego Matce.
- Dobrem trzeba się dzielić, więc oczywiste było dla mnie, że zapraszamy do takiego pielgrzymowania innych - mówi Agata Malicka. - Pan Bóg daje mi poznać owoce zeszłorocznego pielgrzymowania. Bliska mi osoba, którą tam "niosłam", nawróciła się. Druga jest na dobrej drodze. A nawrócenie kolejnej jest moją misją życiową - w tym roku także idę w jej intencji. Wiem też, jak wielkie zmaganie z samą sobą mnie czeka. Zgłosiłam się jako kierująca ruchem. Jest to da mnie motywator, że muszę być w pełni gotowa cały czas, do końca.
Pieszym pątnikom towarzyszą oznaczone 3 samochody
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Chodzi o ewangelizację - dodaje Grzegorz Smolarek. - We trójkę byłoby nam na pewno łatwiej. Ale kiedy wróciliśmy, było duże zainteresowanie, ludzie podchodzili, pytali. Spodziewałem się, że pójdzie może 8-10 osób, a mamy 24. Teraz trasę trzeba było przygotować precyzyjniej. Idziemy wolniej, z postojami, ale dzięki temu idzie nas więcej. Co też ważne - nie zdążyliśmy się jeszcze poznać. Formuła tej pielgrzymki sprawia, że nie ma wspólnych modlitw, wspólnego śpiewu, ale za to będzie więcej czasu na indywidualne rozmowy. Chodzi o to, żeby ludzie chcieli ze sobą być, chcieli rozmawiać.
Wśród 24 śmiałków jest Magdalena Smółka z Jawiszowic - Zobaczyłam informację na Facebooku i się zdecydowałam. Nigdy w życiu nie byłam na żadnej pielgrzymce, wiec pomyślałam, że warto spróbować. W czasie wakacji nie mam czasu wygospodarować pięciu dni, więc to dla mnie taka fajna forma - w ciągu dwóch dni dotrzeć do celu - mówi Magdalena. - Jestem pozytywnie nastawiona. trenowałam od marca, chodziłam na spacery po 10-15 km. Poza tym niosę bardzo dużo intencji moich - i znajomych. I to mnie mobilizuje - muszę te intencje donieść. Wiele osób jest ze mną duchowo, wspiera mnie modlitwą.
Ks. Łukasz Listwan i ks. Eugeniusz Burzyk podczas Mszy św. rozpoczynającej "Pielgrzymkę dla zapracowanych"
Urszula Rogólska /Foto Gość
Każdy na miarę swoich możliwości starał się przygotować do wędrówki także fizycznie. Rekordzistami są najstarsza tegoroczna pątniczka, 68-letnia Maria Pawlusiak, i ks. Listwan. Oboje pokonali ponad 700 km. - Nauczony zeszłorocznym doświadczeniem - a nie było lekko - wiedziałem, że muszę te nogi jakoś przygotować, bo byłby prawdziwy obciach, gdyby ksiądz nie dotarł do celu - zaznacza ks. Łukasz. - Chodzi o to, by opieka duchowa była od początku do końca.
Pielgrzymi idą "na lekko", bagaże wiozą kierowcy trzech samochodów. Obsługa logistyczna - Mariusz Chrobak i Kacper Malicki i Jakub Pawlusiak - zadba także o sprawne przygotowanie postojów.