Tak wspomina swego ojca Zofia Pilecka-Optułowicz. Promocja książki "Mój ojciec" była częścią obchodów 69. rocznicy śmierci Witolda Pileckiego.
- To niezwykle ważna książka. Córka rotmistrza opowiada o swoim ojcu, dzieciństwie, młodości, o tym, jak ważny był dla niej kontakt z ojcem, i jak wielkim dramatem była jego śmierć - powiedział Jacek Pawłowicz, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL-u.
Sama autorka o swoich wspomnieniach mówi, że to "obraz jej dzieciństwa".
- Ta książka to nie jest moje dzieło, bo cóż mogłam powiedzieć o tacie, którego znałam tylko czternaście lat, i to z dużą przerwą. Właściwie to miałam go tylko 6 lat. To jest okres, który uformował mnie na całe życie - przyznała.
- To, czego ojciec mnie nauczył, to to, co ja do dzisiejszego dnia sobie na sercu kładę - te wszystkie ważne rzeczy kochania ojczyzny, kochania polskiej ziemi, o ziemi mogłabym powiedzieć bardzo wiele. On mówił tak pięknie, że ziemia to matka, która nam wszystko daje - dodała Z. Pilecka-Optułowicz. Jak wyjaśniła, kontakt z ojcem sprawił, że wyrastała wierząc, że wartości, które jej przekazywał, będą potrzebne w późniejszym życiu.
Książka, do której przedmowę napisał metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź, to, zdaniem dyrektora muzeum, "album bardzo kobiecy, bardzo ciepły, pełen miłości”.
Autorka wspomnień przyznała, że jej ojciec był osobą głęboko wierzącą. Jako testament zostawił najbliższym zalecenie kupienia książeczka Tomasza à Kempis "O naśladowaniu Chrystusa. - Ta książeczka pomogła przetrwać tę gehennę, która niestety w tych murach się działa - powiedziała.
Zwróciła uwagę, że świadkowie, którzy widzieli spacerującego po więziennym spacerniaku skatowanego rotm. Pileckiego, twierdzili, iż jego twarz jego była "bardzo opromieniona”.
- On do końca wierzył, że to wszystko jest w rękach Boga. To jest człowiek wielkiej wary. Tę wiarę wszczepił także nam. Wiara pomaga w życiu, rozwiązuje przeróżne problemy, także te życiowe. Ta książeczka była dla nas jak mała Biblia - przyznała.
Zdradziła, że po śmierci nadal utrzymuje z ojcem bliską więź. - Ten kontakt mój z ojcem jest szalenie bliski. Gdy są kłopoty, to zwracam się do ojca po pomoc, siłę, a przede wszystkim po zdrowie - przyznała.
Zwróciła także uwagę, że rotm. Pilecki był człowiekiem, który na pierwszymi miejscu stawiał dobro innych.
- Nieważne było, że był zmęczony, że ma inne sprawy, dla niego ważny był drugi człowiek. On dla drugiego człowieka - bez względu na swój stan zdrowia czy możliwości - zrobiłby wszystko. Są na to dowody. Ludzie, którzy byli z ojcem w powstaniu czy obozach, nazywali go "tatą”, bo troszczył się o innych, a zapominał o sobie - mówiła.
Dodała, że "były zakusy różnych ludzi, którzy za wszelka cenę chcieli uruchomić proces kanonizacji mojego ojca”. - W odpowiedzi człowiekowi, który bardzo nachalnie traktował tę sprawę, powiedziałam, że właściwie ojciec jest już od dawna święty i nie musi być w ten sposób potraktowany. (...) My musimy się modlić - niekoniecznie do świętych na obrazkach, ale do ludzi, co do których wiemy, że ich życie było święte - powiedziała.
Córka rotmistrza Pileckiego przyznała, że bez działalności jej ojca "Polska nie byłaby Polską”.
- Nie ma innego, piękniejszego narodu niż Polska. Polska nigdy nie była agresorem, to jest najwspanialsze - gdybyśmy tylko mogli uchronić największą liczbę osób, dzieci, młodzież, które by zechciały tę sztafetę dalej pociągnąć przez następne pokolenia... Gdyby nie nasza wiara, miłość do ojczyzny, nie mielibyśmy dzisiaj w ogóle Polski. Polski nie było przecież na mapie, ale byli ludzie, którzy wszystko robili, żeby Polska istniała. Dzięki nim jesteśmy tacy, jacy jesteśmy - odważni i z wielką wiarą w to, że Polska nie zginie - podkreśliła Zofia Pilecka-Optułowicz.
Autorka wspomnień zwróciła uwagę, że takich bohaterów jak jej ojciec jest wielu i o nich także trzeba pamiętać.
Obecne podczas promocji książki siostry loretanki, które nakładem swojego wydawnictwa wydały wspomnienia, powiedziały, że prace nad publikacją trwały od początku 2016 r.
Wspomnienia są bogato ilustrowane zdjęciami. Większość pochodzi z archiwum rodzinnego, ale są też fotografie z Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL-u czy Muzeum z Auschwitz. - Chciałyśmy także pokazać cały kontekst polityczno-społeczny z okresu działalności rotmistrza Pileckiego - mówią loretanki.
Promocja wspomnień była częścią obchodów 69. rocznicy śmierci rotm. Pileckiego. O godz. 20 odbędzie się koncert "Chwała Rotmistrzowi!" - Panny Wyklęte. Po nim o godz. 22 - Msza św. w intencji rtm. Pileckiego i Żołnierzy Wyklętych zamordowanych na Rakowieckiej.