Około 20 osób rannych w poniedziałkowym zamachu bombowym jest w stanie krytycznym - powiedział w środę w rozmowie z telewizją Sky News szef brytyjskiej służby zdrowia na terenie Manchesteru Jon Rouse. Liczba hospitalizowanych osób wzrosła z 59 do 64.
Jak tłumaczył, ten wzrost wynika z tego, że część osób, które były opatrzone na miejscu zdarzenia, zgłosiła się z powrotem do służb medycznych na dalsze leczenie.
Rouse dodał także, że ranni mają "uszkodzone organy i znaczne urazy kończyn z możliwymi amputacjami", a część z nich "będzie potrzebowała bardzo długiej opieki zdrowotnej i wsparcia".
"To wszystko ciężkie urazy" - ocenił Rouse dodając, że wynika to z tego, iż poszkodowani byli blisko od miejsca eksplozji, a także z powodu użytych materiałów wybuchowych zwiększających pole rażenia i zadających poważniejsze rany.
Wcześniej służby medyczne poinformowały, że wśród rannych jest 12 dzieci.
W poniedziałek wieczorem w Manchesterze doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginęły co najmniej 22 osoby, a 119 zostało rannych. Do wybuchu bomby podłożonej przez terrorystę samobójcę doszło po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande w mieszczącej 21 tys. osób hali widowiskowo-sportowej Manchester Arena.
W środę rano polski MSZ poinformował, że wśród zabitych jest co najmniej dwoje Polaków, a jeden obywatel RP pozostaje pod opieką lekarzy.
Zamach w Manchesterze był najpoważniejszym zamachem na terenie Wielkiej Brytanii od ataków na system transportu publicznego w Londynie w lipcu 2005 roku, w których zginęły 52 osoby, w tym trzy Polki, a blisko 800 ludzi zostało rannych.
Brytyjska premier Theresa May poinformowała we wtorek wieczorem o podniesieniu poziomu zagrożenia terrorystycznego do najwyższego, czyli piątego, który formalnie oznacza, że kolejny atak jest nie tylko bardzo prawdopodobny, ale może dojść do niego w każdej chwili.