W środę 17 maja w kościele MB Frydeckiej na Trzycatku bp Piotr Greger przewodniczył liturgii pogrzebowej zmarłego kapłana. Ks. kan. Kroczek odszedł w 83. roku życia i 59. roku kapłaństwa.
Jak przypomniał na wstępie Eucharystii biskup Greger, ks. kan. Kroczek urodził się w lipcu 1934 r. w Chorzowie-Batorym, a zmarł 14 maja, w wieku blisko 83 lat, mając za sobą 58 lat posługi kapłańskiej. Pełnił ją najpierw w Tarnowskich Górach, potem w Chybiu, Lędzinach, Wodzisławiu Śląskim, Nowym Bytomiu.
Od 1983 r. posługiwał tutejszym mieszkańcom: w Jaworzynce, a następnie na Trzycatku, początkowo jako rektor, a od 1999 r. jako pierwszy proboszcz - łącznie 27 lat. Ostatnie lata życia spędził pod opieką sióstr elżbietanek cieszyńskich w Cieszynie.
- Trumna ojca w domu, to wielkie rekolekcje dla całej rodziny. Trumna proboszcza Borysa, ojca tej parafii przez blisko trzy dziesięciolecia, wniesiona do kościoła, który razem z wami zbudował, to rekolekcje dla parafii - podkreślał ks. Bartosz Łacek w homilii, przypominając wielką troskę o parafian z Trzycatka, jaką przez cały czas swojej duszpasterskiej pracy okazywał śp. ks. Borys Kroczek.
Homilię pogrzebową wygłosił ks. Bartosz Łacek, pochodzący z Trzycatka
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
To on zainicjował i zrealizował budowę murowanego kościoła, znosząc przez cały czas cierpienia związane z chorobą i częściowym paraliżem. - Pamiętam, jak mnie pytał: "Czy ja temu podołam? Już jestem schorowany". A jednak podjął dzieło, bo wiedział nasz ojciec, że dom drewniany - choć piękny - jest za mały. On wiedział, że dom jest potrzebny do szczęścia rodziny. A potem, gdy dom był gotowy, dbał o to, by było ciepło, nagłośnienie pomagało w odbiorze słowa Bożego, by było dobre oświetlenie - by w nim łatwiej było wznieść ducha w stronę Światłości Wiecznej - wspominał ks. Łacek. Jak zaznaczał, troska o kościół była pierwszą troską ojca parafii na Trzycatku. Troszczył się też o dobro duchowe parafian, ale i o ich codzienne życie. Martwił się o bezrobotnych, o dobre wykształcenie młodych.
Parafianie żegnali pierwszego proboszcza na Trzycatku w odświętnych regionalnych strojach...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Przybywał z wielką radością do chorych, a rozumiał ich lepiej niż ktokolwiek inny, gdyż sam niemal od początku swojego pobytu na Trzycatku zmagał się ze swoim ograniczeniem częściowego paraliżu. Swoją postawą dawał przykład wobec cierpienia. Takie też były ostatnie miesiące jego życia. Choroba przeżywana z wiarą dawała mu ulgę, jestem o tym przekonany - dodawał ks. Łacek, wspominając ostatnią rozmowę, gdy odwiedził śp. ks. Kroczka w szpitalu wraz z diakonem z Trzycatka, Jerzym Kajzarem.
W imieniu kapłanów dekanatu istebniańskiego pożegnał śp. ks. Borysa Kroczka dziekan ks. kan. Tadeusz Pietrzyk
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Za duszę zmarłego modlili się kapłani, z dziekanem ks. kan. Tadeuszem Pietrzykiem, a także jego następcy na Trzycatku: ks. kan. Wiesław Jóźwiak i ks. kan. Marian Fres. Przy ołtarzu stanęli też m.in. ks. inf. Władysław Fidelus i sąsiad zza południowej granicy: ks. Janusz Kiwak, proboszcz w Jabłonkowie. Przybyli krewni śp. ks. Kroczka, a licznie zgromadzeni parafianie założyli odświętne stroje regionalne, by i w ten sposób wyrazić mu swoją wdzięczność. Wyrazem wdzięczności za każdy rok posługi był bukiet 27 białych róż...
Trumnę z ciałem kapłana przewieziono na cmentarz jego rodzinnej parafii w Chorzowie-Batorym, gdzie śp. ks. Borys Kroczek został pochowany.