Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje. A kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. J 13,20
Kiedy Jezus umył uczniom nogi, powiedział im: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to, będziecie błogosławieni, gdy według tego czynić będziecie.
Nie mówię o was wszystkich. Ja wiem, których wybrałem; lecz trzeba, aby się wypełniło Pismo: „Kto ze Mną spożywa chleb, ten podniósł na Mnie swoją piętę”. Już teraz, zanim się to stanie, mówię wam, abyście gdy się stanie, uwierzyli, że Ja jestem.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje. A kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał».
Niektórzy wyznają znaną zasadę: Bóg – TAK, Kościół – NIE. Generalnie chodzi o pokusę wybierania sobie z życia tylko tego, co wydaje nam się przyjemne i pożyteczne. Jeżeli odrzucamy wszelkie ziemskie autorytety, w końcu odrzucimy też autorytet Boga. I zostanie nam tylko jeden autorytet: własne JA. A to szeroka autostrada do piekła. Za każdym razem, kiedy okazujemy szacunek i posłuszeństwo tym, którym to się należy, okazujemy szacunek i posłuszeństwo Bogu. To jest wąska ścieżka do nieba. Nasz przełożony może być niedoskonały. Ale doskonała jest pokora, która ujarzmia naszą pychę i dzięki której potrafimy posłusznie przyjąć to, co jest nam nie na rękę. Słowa Jezusa nie pozostawiają złudzeń: „Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje. A kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał”. To znaczy dokładnie to, że ten, kto odrzuca Kościół, odrzuca Boga. Nie brzmi to zbyt poprawnie politycznie, ale przecież sam Jezus jest najmniej poprawnym politycznie Człowiekiem, jaki chodził po ziemi.