Bp Marek Szkudło pobłogosławił kaplicę aresztu śledczego w Mysłowicach. Od tej pory w celi nr 175 na zawsze pod postacią chleba znaleźć można Pana Jezusa.
Ta cela, czyli rzymskokatolicka kaplica Miłosierdzia Bożego, od środy przeznaczona jest wyłącznie do kultu religijnego. Choć kaplica w tym miejscu znajduje się już blisko 30 lat, dopiero od 26 kwietnia na stałe w tabernakulum mieszka Jezus.
- W tej celi 175 od dziś będzie przebywał Bóg - mówił chwilę przed rozpoczęciem Mszy ks. Zbigniew Pilecki, kapelan mysłowickiego aresztu. - Wszyscy tutaj tymczasowo aresztowani w jednej z cel za towarzysza będą mieli Pana Jezusa - dodał.
W kazaniu bp Marek Szkudło wyjaśnił, że prawdziwą wolność człowiekowi daje słuchanie Boga. Przypomniał historię apostołów z pierwszego czytania opisaną w Dziejach Apostolskich (5,17-26). Byli oni zamknięci w więzieniu, z którego wyprowadził ich anioł Pański, nakazując, by opowiadali o Chrystusie w świątyni.
- Więzienie było starannie zamknięte i strażnicy pod drzwiami - przypomniał bp Marek Szkudło. - Ciekawe, więzienie zamknięte, strażnicy pod drzwiami, a więźniowie na wolności... - powtórzył. Dodał, że więzienie to nie tylko mury, ale także stan serca, oraz że można być za kratami i mieć w sobie wolność.
Odwołując się do słów Jezusa z Ewangelii: "Tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego; każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne" (J 3,16-21), wyjaśniał, że światem, który ukochał Bóg, jest także mysłowicki areszt.
- Tym światem są wszyscy tu osadzeni i ci, którzy pełnią tu rolę wychowawców, strażników. Naprawdę, jest to świat, który umiłował Bóg. On przychodzi do mojego świata ze światłem prawdy, bym uznał, że są w nim pokłady, które lubią ciemność - obrazował. - Ratuje mnie tylko wiara w Boga (...), który przychodzi nie po to, by potępiać, ale zbawiać, przychodzi wyprowadzać na wolność. Swoją miłością wyprowadza każdego z więzienia grzechów, aby szedł i głosił, że Jego miłość jest większa - mówił biskup.