Donald Tusk był bardzo słabym premierem. Jednak nawet jemu nie przyszło do głowy zrobić z Grzegorza Schetyny szefa rządu. Gorszy chyba mógłby być tylko Ryszard Petru.
Platforma Obywatelska wymyśliła sobie, że zgłosi wotum nieufności wobec rządu. A kandydatem na premiera miałby być Grzegorz Schetyna. Trudno powiedzieć, czy wystawiono go, bo nikt inny nie dorównywał intelektem szefowi PO. Partia, która pod kierownictwem Ewy Kopacz i patronatem Komorowskiego stała nad intelektualną przepaścią, postanowiła zrobić duży krok do przodu stopami Nitrasa, Muchy i Szczerby. A „exposé” „prawie premiera” Schetyny jest już tylko wołaniem w tej przepaści.
Jak na ironię, debata o wotum nieufności zbiegła się z informacją o amerykańskim ataku rakietowym na bazę syryjskiej armii. Donald Trump zachował się jak rasowy republikanin. Po syryjskim ataku chemicznym na cywilów nie certolił się jak swego czasu Obama, tylko pokazał, że takie zachowanie nie pozostanie bez odpowiedzi. Rosjanie muszą zapomnieć nie tylko o przyjaznym dealu z amerykańskim prezydentem, ale i o polityce amerykańskich słabeuszy, takich jak Clinton czy Kerry.
Jak w takiej sytuacji zachowałby się premier Schetyna? Czy przed podjęciem każdej decyzji będzie dzwonił do Grasia, żeby ten zadzwonił do Tuska, żeby ten zadzwonił do Merkel, żeby ta w końcu zdecydowała, co trzeba robić? To już nawet telefon do Kaczyńskiego to krótsza droga podejmowania decyzji. I unika się błędów w tłumaczeniu z niemieckiego.
Unia Europejska zaczyna się sypać. Fundamentaliści islamscy ani myślą przestać się wysadzać w europejskich miastach. Napięcie między Rosją a Ameryką nie maleje. Dlatego potrzeba nam władzy, która rozumie, że UE to nie jest klub altruistycznych dżentelmenów. Który rozumie, że islamiści to nie przystojni, śniadzi panowie chcący nas ubogacić kulturowo. I że armia to nie przechowalnia dla oficerskich emerytów i miejsce do kręcenia lodów.
Dlatego mimo całej słabości obecnego rządu jest on zdecydowanie lepszy niż alternatywa w postaci koalicji PO-Nowoczesna-Razem. Dużo gabinetowi PiS można zarzucić, ale nie to, że unika podejmowania decyzji, nawet kontrowersyjnych. A unikanie decyzji było sensem rządu Platformy. Dlatego Beata Szydło jest lepsza od Grzegorza „zniszczę się” Schetyny, Mateusz Morawiecki lepszy do Ryszarda „Wielka Brytania wychodzi ze strefy euro” Petru, a Antoni Macierewicz od Roberta „dookoła świata na koszt mieszkańców Słupska” Biedronia.