Helena Kmieć, bł. Piotr Jerzy Frassati, Ania z pierwszego roku, Karol z piątego i wielu innych. Łączy ich to, że poszli za krzyżem. Ten zaniesiony na miasteczko akademickie do studenckiego życia nie różnił się niczym od tego, który niósł Pan Jezus.
Droga krzyżowa to rzeczywistość. Jezus też szedł przez miasto, mijał stragany, ludzi którzy zajmowali się swoimi sprawami. Jedni świętowali, inni mieli kłopoty, jeszcze inni nic o Nim nie wiedzieli. Dziś to się nie zmieniło, wychodzimy z krzyżem w codzienne życie studentów. Tam, gdzie mieszkają, uczą się, imprezują - mówi o. Rafał Sztejka.
Akademicka Droga Krzyżowa w Lublinie to już wieloletnia tradycja. Wychodzi spod kościoła akademickiego i i idzie przez miasteczko uniwersyteckie zatrzymując się po drodze, by rozważać kolejne stacje męki Pana Jezusa.
- Jestem na akademickiej drodze krzyżowej czwarty raz, bo jestem na czwartym roku. Pamiętam, że pierwszy raz szłam za namową koleżanki, trochę niechętnie, bo pogoda była słaba. Wolałam iść do kościoła, a nie wychodzić na ulice, ale za namową uczestniczyłam w tym nabożeństwie. Do dziś pamiętam wzruszenie jakie odczuwałam, gdy zdałam sobie sprawę, że Jezus chce być ze mną w każdej sytuacji, nie tylko w kościele, gdy znajdę dla Niego czas, ale chce wejść do mojego studenckiego życia, bałaganu, nauki, wszystkiego czym żyję. Od tamtej pory akademicka droga krzyżowa jest mi szczególnie bliska - mówi Monika Wierchołek.
Udział w nabożeństwie wzięli studenci wszystkich uczelni, pracownicy naukowi i administracyjni, władze uniwersyteckie i zwykli mieszkańcy Lublina. Wśród młodych obecny był bp Józef Wróbel, który dziękował im za odważne świadectwo wiary.
Tegoroczne rozważania przygotowali studenci z UMCS i poświęcili je bł. Piotrowi Jerzemu Frassati i Helenie Kmieć, wolontariuszce zamordowanej w Boliwii.