Tekst z "Newsweeka" pokazuje, że establishmentowe "elity" nie wiedzą, gdzie żyją.
„Newsweek” zabłysnął okładkowym tematem o domu rodzinnym prezydenta Andrzeja Dudy.
„Codzienne roraty, piątka z religii i droga krzyżowa w mieszkaniu. Tak wyglądało” – tymi słowami w niedzielę zapowiedziała swój tekst na Twitterze autorka Renata Grochal. Po chwili skasowała ten wpis, ale już było za późno. Internet zdążył dowiedzieć się, co autorkę najbardziej bulwersuje w obecnym prezydencie: otóż to, że katolickie małżeństwo wychowało swoje dzieci po katolicku.
Gdy „Newsweek” się ukazał, świat dowiedział się, co tak wstrząsnęło panią Grochal. Otóż poraziło ją głównie świadectwo rodziców prezydenta, które wyczytała w nienowym już wywiadzie-rzece Mileny Kindziuk. Dowiedziała się z niego, że w swoim „mieszkaniu przez lata modlili się wraz z trójką dzieci. Cała piątka klękała i zaczynała odmawiać »Ojcze nasz«”.
„Dla części moich rozmówców to był szok” – pisze Renata Grochal.
Czytam to raz, drugi, sprawdzam, czy czegoś nie przeoczyłem, ale nie. Szokiem dla pani redaktor i części jej rozmówców jest to, że w rodzinie państwa Dudów modlitwa była i jest rzeczą normalną.
W dalszej części tekstu jest podobnie. Czytamy, że „Jan Duda zawsze pilnował, żeby jego dzieci miały piątki z religii i z polskiego. I żeby Andrzej raz w miesiącu się spowiadał”.
No dobrze – ale co w tym dziwnego? Aha – mamy tu sugestię, że tata wychowywał przyszłego prezydenta na religianta i ksenofoba. No bo te piątki z religii i z polskiego… przypadek?
No pani redaktor, litości. A z matmy, biologii i fizy to co? Tata pilnował, żeby synek dostawał pały?
A comiesięczna spowiedź? To normalna praktyka i każdy odpowiedzialny katolik stara się wdrożyć dzieci do spowiedzi nie rzadziej niż co miesiąc. A jeśli zdarzy się nieszczęście i człowiek straci łaskę uświęcającą, to z pojednaniem się z Bogiem nie należy zwlekać.
To jest chrześcijański elementarz. To chyba normalne, że katolik, który kocha swoje dzieci, daje im to, co najlepsze i chce zabezpieczyć je przed tym, co najgorsze.
Co jeszcze szokuje panią Grochal? Otóż to, że „Dudowie odprawiali razem z dziećmi w domu drogę krzyżową, klęcząc i rozważając kolejne stacje męki Pańskiej”.
Ale spokojnie, pani redaktor – to nie cały czas! To tylko czasami. Podobnie było z roratami o 6.30 rano, na które chodziła cała rodzina. To tylko w adwencie. Na rozrywkę i inne rzeczy też był czas, naprawdę.
A dlaczego tak się u Dudów działo? „Chcieliśmy, żeby nasze dzieci traktowały życie religijne poważnie” – cytuje matkę prezydenta dziennikarka „Newsweeka”. Taka deklaracja miała społeczeństwo chyba oburzyć. Bo to przecież ciemnogród i wstecznictwo. Bo to z tego powodu mamy prezydenta, na którego nie może liczyć świat „postępu”.
Tekst w „Newsweeku” jest znamienny. Pokazuje, jak bardzo „elity” odjechały od rzeczywistości. Tym ludziom chyba naprawdę już się wydaje, że Polska została zdechrystianizowana. Sądzą, że społeczeństwo tylko czeka na gwizdnięcie, żeby przybiec do nogi i łasić się w oczekiwaniu ochłapów ze stołu wielkich tego świata. Dlatego wydziwiają nad tym, co jest normalne. Bo chrześcijaństwo jest normalne. Ewangelia jest normalna – i kto pozna jej blask, ten chce nią żyć. I nie jest to dla niego trudne. I buduje go to. I jest źródłem harmonii, i pozwala żyć odpowiedzialnie.
Po przeczytaniu tekstu Renaty Grochal widzę, że z prezydentem jest lepiej niż myślałem.