Dr Wanda Półtawska gościła we wrocławskiej parafii pw. NMP Matki Miłosierdzia podczas dnia skupienia dla kobiet.
Po Mszy św., odprawionej przez proboszcza ks. Jana Adamarczuka, prelegentka zaprosiła uczestniczki spotkania do refleksji nad tożsamością kobiety. Jako lekarz, osoba zaangażowana w poradnictwo rodzinne i osoba złączona wieloletnią przyjaźnią z Janem Pawłem II, mówiła o jego nieustającej trosce o kobiety – zwłaszcza wobec kryzysu ich tożsamości.
– Kobieta dziś nie wie, kim jest, żyje bezmyślnie – stwierdziła dr Półtawska, zauważając, że w ten sposób, jak Ewa w raju, staje się często narzędziem szatana. Problem tkwi choćby w tym, że nie zastanawia się, z kim nawiązuje kontakt, ale stara się być zauważona, doceniona. To ją pochłania. – Ewa miała być pomocą Adamowi w tym, żeby dostrzegł, że jest nie tylko materią. Niestety, nie spełniła zadania. I dziś, włócząc się z chłopakiem, dziewczyna nie pokazuje mu nieba, ale… idzie z nim do łóżka – mówiła. Dlaczego idzie za diabłem a nie za aniołem? To tajemnica. – Diabeł zdobył Ewę przez obiecanki. Chłopaki też obiecują różne rzeczy dziewczynom. Ktoś stwierdził, że dziewczyna w Krakowie „kosztuje” jedną kawę. Inny dodał, że trzeba jeszcze dołożyć ciucha…
A gromadzenie ciuchów to kolejny problem. W. Półtawska dosadnie skrytykowała przesadne koncentrowanie się kobiet na swoim ciele kosztem troski o wnętrze, o ducha; nieustanne „poprawianie” Boga przez manipulacje przy swoim wyglądzie. Zwróciła uwagę na skłonność do obgadywania innych, kłamstwa czy „gonitwę za chłopakami” – związaną z rozpaczliwym szukaniem „drugiej połówki”. A przecież i mężczyzna i kobieta to „kompletny człowiek”. – Nie jesteś przedmiotem, nie jesteś zwierzęciem. Jesteś człowiekiem. Nigdy nie myśl „jestem tylko kobietą”. Jestem „aż kobietą”. Jestem człowiekiem… – mówiła. – Chciej podobać się przede wszystkim Jezusowi.
Wyjaśniała równocześnie, że w człowieku wszystko jest męskie albo kobiece – nie tylko narządy rozrodcze. Cały organizm kobiety jest ukierunkowany na macierzyństwo, a dziewczynki w normalnej sytuacji spontanicznie wybierają zabawy, które rozwijają w nich macierzyńskie cechy. Prelegentka mówiła o cudownej konstrukcji ciała kobiet i mechanizmach związanych z przekazywaniem życia. – Ktoś powiedział, że jajnik to szkatułka z klejnotami zamkniętymi na klucz – dodała, wyjaśniając, że sposób funkcjonowania ludzkiego ciała wpisany jest w Boży plan. Antykoncepcja, zaburzanie rytmu miesięcznego, to działanie przeciw naturze. Trzeba ów rytm poznać – podkreślała, dodając, że dziewczynki o wiele wcześniej niż chłopcy potrzebują wyjaśnienia im kwestii związanych z płodnością.
– Kobiety dziś uczą się i uczą, a nie znają cudu, jakim jest życie ludzkie… Dziecko nie jest brzuchem kobiety. Ono nawet nie jest w jej brzuchu. Ono ma w niej swój gościnny pokoik, który Jan Paweł II nazywał sanktuarium – wyjaśniała. Zachęcała do zwykłego „używania rozumu” i myślenia o skutkach swoich czynów. Grzech aborcji zostać może odpuszczony, ale skutki pozostają – dziecko już nie ożyje, choroba weneryczna, jeśli się jej człowiek nabawi, też sama potem nie zniknie.
– Kiedy Jana Pawła II pytano, czy nie męczą go tłumy, odparł, że nie myśli o tłumie, ale o rzeszy konkretnych osób. Każda z nich ma swoją własną historię, swoją misję… Twoim zadaniem jest odnaleźć swoją tożsamość, swoje zadanie, obowiązki. Twoje, nie koleżanki, sąsiadki – mówiła dr Półtawska. – I jeszcze jedno: nie daj sobie wmówić, że ktoś cię zrozumie. Żaden mężczyzna nie zrozumie żadnej kobiety. W nim wszystko jest inne. Ale miłość polega na przyjęciu drugiego człowieka takim, jaki jest; na pojęciu, że jak jest motylkiem, to nie będzie hipopotamem – mówiła.
Zachęcała do lektury dokumentów Jana Pawła II poświęconych kobiecie i „geniuszowi” jej serca – m.in. Listu apostolskiego „Mulieris dignitatem”, ogłoszonego w 1988 r. z okazji Roku Maryjnego.
W programie dnia skupienia znalazła się także konferencja o przyjaźni, adoracja Najświętszego Sakramentu i rozważanie „akcja czy kontemplacja”.
O przebaczeniu ludziom, którzy nas zranili, mówił podczas Mszy św. ks. Jan Adamarczuk Agata Combik /Foto Gość