Kamil Stoch był faworytem konkursów narciarskich mistrzostw świata. W Lahti zajął jednak czwarte i siódme miejsce, ale mnóstwo radości sprawił mu czwartkowy brąz Piotra Żyły. "Zasłużył na ten medal" - podkreślił podwójny mistrz olimpijski z Soczi.
"Piotrek wykonał wspaniałą pracę i zasłużył sobie na ten medal. Nie tylko dzisiejszym dniem, ale postawą przez te wszystkie lata, które poświęcił. Kiedy oddałem swój skok i zobaczyłem, że Piotrek prowadzi, to mu od razu powiedziałem, że będzie miał medal. Przyznaję, że zaraz po mojej próbie było mi źle, bo liczyłem na więcej, ale kiedy Piotrek znalazł się na podium, wszystkie rozterki minęły, a przepełniły mnie radość i duma" - zaznaczył Stoch.
Radości z sukcesu Żyły nie krył też szósty w czwartek Maciej Kot.
"W końcu Polak stanął na podium i bardzo się z tego cieszę. Kiedy okazało się, że Norweg Andreas Stjernen go nie wyprzedził, co oznaczało, że medal jest już pewny, Piotrek doznał szoku. Ja jednak już po swoim skoku powiedziałem mu, że medal ma i zobaczymy tylko jakiego koloru" - wspomniał Kot.
Żyła skakał w czwartek w nowych butach.
"To, że Piotrek bez wahania zgodził się na wymianę butów zarządzoną przez Stefana Horngachera świadczy o jego odwadze i pełnym zaufaniu do trenera. Nie każdy zdecydowałby się na taki krok, kiedy nowy sprzęt możesz sprawdzić tylko w serii próbnej przed konkursem mistrzostw świata" - dodał Kot.
Na treningach Żyła prezentował się nieco słabiej od Stocha, Kota i Dawida Kubackiego. Pojawiły się spekulacje, czy w składzie nie zastąpi go Jan Ziobro. Horngacher o rezygnacji z Żyły nie myślał jednak nawet przez moment.
"Może i dobrze, że trochę odstawał. Kiedy jesteś tym atakującym, na którego mało kto liczy, to towarzyszące zawodom emocje są mniejsze. Nigdy nie było takiego ryzyka, że mógłby go zastąpić Jasiek. Stefan wręcz się zdenerwował, gdy któryś z dziennikarzy zapytał o możliwość takiej roszady. Piotrek od początku był dla niego numerem trzy i Jasiek teoretycznie mógł +wygryźć+ Dawida, ale musiałby tu skakać perfekcyjnie" - zdradził Adam Małysz, dyrektor ds. skoków i kombinacji norweskiej w PZN.
Podkreślił, że "trzeba cenić dzisiejsze skoki Piotrka".
"Ten w drugiej serii to była prawdziwa petarda. To się rzadko zdarza nawet zawodnikom najwyższej klasy. Chwała mu za to. Myślę, że miał szansę nawet wygrać. Kiedyś największym problem Piotrka było to, że nie potrafił się skoncentrować. Jeden skok oddawał dobry, ale drugi był już słabszy. Tym razem było inaczej" - dodał świetny przed laty narciarz.
Pochodzący z Cieszyna Żyła, którego klubowym trenerem jest odkrywca talentu Małysza - Jan Szturc, wcześniej w tym sezonie zajął drugie miejsce, za Stochem, w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni. W mistrzostwach świata na podium dotychczas stanął dwukrotnie - na najniższym stopniu z kolegami z drużyny we włoskim Val di Fiemme w 2013 roku i w szwedzkim Falun dwa lata później.
W Pucharze Świata Żyła trzykrotnie kończył zawody w czołowej trójce. Zwyciężył raz - 17 marca 2013 w Oslo, kiedy triumf podzielił z Austriakiem Gregorem Schlierenzauerem.
W czwartek wygrał Austriak Stefan Kraft, który był najlepszy również na mniejszym obiekcie. Srebrny medal wywalczył ponownie Niemiec Andreas Wellinger.
Zmagania skoczków w Lahti zakończy w sobotę konkurs drużynowy na dużej skoczni. Czwórka biało-czerwonych w czwartek zmieściła się w "ósemce" i to czyni z nich głównych kandydatów do złota.