Rok 2016 był "strasznym rokiem" we Włoszech - przyznali sejsmolodzy. Jak poinformowano, na Półwyspie Apenińskim zanotowano ponad 53 tysiące wstrząsów sejsmicznych, czyli trzy razy więcej niż w 2015 roku.
24 sierpnia, 26 i 30 października w środkowych Włoszech doszło do serii trzęsień ziemi. Najbardziej katastrofalne skutki przyniosło pierwsze z nich. W rejonie miasteczka Amatrice zginęło w sierpniu prawie 300 osób. Miejscowość została niemal doszczętnie zniszczona.
Krajowy Instytut Geofizyki i Wulkanologii poinformował w sobotę, że w porównaniu z 2014 rokiem liczba zanotowanych wstrząsów w zeszłym roku była dwa razy wyższa.
Sejsmolog Concetta Nostro wyjaśniła, że wyjątkowo wysoka liczba wstrząsów w 2016 roku była przede wszystkim konsekwencją aktywności sejsmicznej, zapoczątkowanej w środkowej części kraju 24 sierpnia wraz z trzęsieniem ziemi o magnitudzie 6,0. Następnie, jak przypomniała, 30 października doszło do wstrząsu o magnitudzie 6,5 - najsilniejszego zarejestrowanego przez Instytut od początku lat 80. XX wieku.
W rezultacie tego kataklizmu zniszczonych zostało około 100 miejscowości w regionach Marche, Umbria i Lacjum.
Instytut Geofizyki i Wulkanologii zauważył, że do sierpnia we Włoszech notowano codziennie średnio 40 lekkich wstrząsów. Po rozpoczęciu aktywności wraz z kataklizmem w rejonie Amatrice liczba ta sięgała nawet 300-600 dziennie.
Naukowcy zauważają, że aktywność sejsmiczna nie zakończyła się, co potwierdza seria wstrząsów z 18 stycznia obecnego roku. W lutym doszło do kilku trzęsień o magnitudzie około 4. Zdaniem sejsmologów sekwencja ta jeszcze potrwa. Po trzęsieniu ziemi w Irpinii na południu Włoch w 1980 roku ziemia trzęsła się tam jeszcze przez dwa lata - przypominają eksperci.