– W świecie, który nieraz nazywa miłością to, co miłością nie jest, bardzo potrzebne jest wskazywanie na świętych i błogosławionych! – mówił abp Wiktor Skworc na odpuście św. Walentego.
Ten odpust odbywa się zawsze w lutym w Bieruniu, w który mieści się sanktuarium św. Walentego. Patron zakochanych i epileptyków ma w tym śląskim mieście drewniany kościółek pod swoim wezwaniem. Ludzie nazywają ten kościółek „Walencinkiem”.
W ołtarzu kościółka jest umieszczony obraz św. Walentego. Niedawno został on odnowiony i efektownie podświetlony. Bardzo często przed tym ołtarzem odbywają się śluby.
Z okazji odpustu do Bierunia przyjechał arcybiskup katowicki Wiktor Skworc. Przewodniczył Mszy św. w większym, murowanym kościele św. Bartłomieja, a później przeszedł wraz z wiernymi na nabożeństwo do odległego o kilkaset metrów „Walencinka”.
Św. Walenty był biskupem i męczennikiem. – Jego dokładny życiorys jest okryty legendą. To wiemy na pewno, że dał swoje życie za Jezusa Chrystusa. Dał to życie z miłości. I to takiej miłości – jak powiedział poeta – która nie umiera na śmierć – powiedział arcybiskup. – Jest taka miłość, która nie umiera na śmierć. To miłość, która przekracza bramy śmierci – dodał.
Arcybiskup zauważył, że świat nieraz nazywa dzisiaj miłością to, co miłością nie jest. – Żyjemy w świecie pomieszanych wartości i pojęć – zwrócił uwagę. A później powiedział zgromadzonym, że są powołani na szczególnych świadków miłości do Boga i do drugiego człowieka. – Niech to bieruńskie sanktuarium będzie szkołą dla młodego pokolenia. Szkołą miłowania prawdy i wolności, Boga i drugiego człowieka – powiedział.