Wczoraj informowaliśmy, że polska lekarka pracująca w Norwegii dr Katarzyna Jachimowicz przegrała w I instancji proces, który wytoczyła w obronie klauzuli sumienia. Dziś dotarły do nas fragmenty tego orzeczenia.
Przypomnijmy krótko: lekarka rodzinna została wyrzucona z pracy za motywowaną sprzeciwem sumienia odmowę zakładania wczesnoporonnych wkładek domacicznych. Uznała to za naruszenie jej wolności sumienia i wytoczyła w tej sprawie proces.
Przegrała go, bo sąd w Notodden uznał, że skoro mężczyźni nie spotkają się z odmową założenia im wkładki domacicznej (sic!), to kobiety też nie mogą spotkać się z taką odmową, bo... byłby to akt dyskryminacji ze względu na płeć.
Oto mówiący o tym cytat z orzeczenia sądu: „Fakt, że kobieta, która prosi o założenie jej wkładki domacicznej jest z powodu sprzeciwu sumienia kierowana do lekarza innego niż jej lekarz rodzinny, stanowi według sądu formę dyskryminacji ze względu na płeć. Według sądu, wystarczy zauważyć, że z ludzkiej natury (fizycznej) wynika, iż mężczyźni nie spotkają się z sytuacją, że będą musieli iść do innego lekarza niż ich lekarz rodzinny z powodu sprzeciwu sumienia lekarza co do tej formy medycznego działania zapobiegającego reprodukcji”.
Jak ocenił adwokat polskiej lekarki Haakon Bleken, to właśnie powyższa opinia miała kluczowe znaczenie dla werdyktu.
Dodał, że - zdaniem sądu - zakaz dyskryminacji (art. 14 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka) nie służy w tym przypadku do ochrony praw mniejszości katolickiej w Norwegii (do której należy dr Jachimowicz), ale do ograniczenia prawa do sprzeciwu sumienia na rzecz ochrony interesów kobiet. Taka jest bowiem wola polityczna władz norweskich: ograniczać wolność sumienia na rzecz praw kobiet tak daleko, jak to tylko możliwe pod rządami Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. (Ta zaś mówi, że można wprowadzić ograniczenia uzewnętrzniania wolności sumienia, ale tylko wtedy, kiedy jest to „konieczne”.)
Mec. Bleken stwierdził, że z tekstu orzeczenia wynika, iż sąd miał wątpliwości co do tego, czy władze Norwegii nie idą zbyt daleko, jeśli chodzi o ograniczanie wolności sumienia lekarki na rzecz interesów pacjentek. Chodzi zwłaszcza o to, że przy przyjęciu do pracy Polka jasno zadeklarowała, że nie będzie wykonywać świadczeń niszczących życie ludzkie, a jej przyszły pracodawca na to przystał. Stąd sugestia sądu, by dr Jachimowicz próbowała dochodzić swych praw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.
Powyższa wątpliwość sprawiła, że - choć dr Jachimowicz przegrała - sąd wbrew generalnej zasadzie nie nakazał jej zwrotu kosztów procesu stronie przeciwnej.