Kolejne rewelacje genderystów.
Paradoksom nie ma końca. Katie Couric, amerykańska dziennikarka, która sympatyzuje z proaborcyjną organizacją Planned Parenthood przyznała, że "płód może czuć". W wywiadzie u Ellen DeGeneres, w którym dwie panie przytakiwały sobie w kwestiach czucia lub nie czucia się kobietą uwięzioną w ciele mężczyzny i na odwrót, Couric reklamowała swój najnowszy "niesamowity" dokument zrobiony dla National Geoghrapic. "Gender Revolution" nosi tytuł ten dokument, w którym autorka podkreśla, że płeć to tylko kwestia emocji i hormonów. A więc tego, czy dzisiaj czuję się bardziej kobietą, czy mężczyzną.
"To, że dziecko urodziło się z określoną płcią, wcale nie oznacza, że ono tak się identyfikuje" zaznaczyła Couric. A następnie dodała: "Nawet płód w łonie matki może czuć się inną płcią. W ostatnich stadiach rozwoju płodowego, kiedy mózg dziecka się uaktywnia, pewna dawka testosteronu może sprawić, że żeński płód może poczuć się mężczyzną. I na odwrót, jeśli tego testosteronu nie będzie."
Na koniec Couric, kompletnie zaprzeczając sobie, stwierdziła, że płeć to kwestia czysto biologiczna.
Komentarz: To ja się pytam, jaki ma sens ten cały genderowy bełkot o czuciu się lub nie czuciu się kobietą czy mężczyzną, skoro to tylko kwestia hormonów? Wystarczy przecież wstrzyknąć trochę testosteronu tym "czującym się kobietą" mężczyznom, żeby uruchomić ich męskość i po sprawie. Nie trzeba do tego dorabiać jakichś teorii.