Zapytałam kiedyś moją przyjaciółkę: "Beatko, czy ty nigdy nie chodzisz w spodniach?" A ona tak na mnie spojrzała i powiedziała: "Anetko, a czy kiedyś widziałaś Matkę Bożą w spodniach?" Wywiad z Anetą Ciężarek, założycielką sklepu dla kobiet: "Twe sukienki. Sklep bez spodni".
Ludwika Kopytowska: Wchodzę w internet, a tu taka strona "Twe sukienki. Sklep bez spodni", czyli co, dżinsów tam nie kupię?
Aneta Ciężarek: (śmiech) No i jak pani zdaniem to wygląda?
Zdziwiłam się. Bez spodni, a więc nie dla panów. Co to za taki sklep dziwny?
Nie z tej epoki.
Dlaczego?
To teraz takie dziwne - promowanie kobiecości, spódniczek, sukienek. Jest problem, bo jest ogromny bunt w kobietach. Ja to sama przeżyłam. Zanim założyłam pierwszą spódnicę minęły trzy lata, od momentu kiedy zrozumiałam, kim tak naprawdę jestem - kobietą. Pamiętam, jak moja serdeczna koleżanka, kiedy chodziłam jeszcze na spotkania Akademii Obrońców Życia w Krakowie, zawsze pięknie wyglądała. Zawsze. Zwyczajnie, nie jakaś elegancka pani. Choć matka kilkorga dzieci, zawsze chodziła w sukienkach albo w spódnicach. Delikatna biżuteria, bardzo delikatny makijaż, minimalny, ale zawsze przyciągała wzrok. I kiedyś ją zapytałam: "Beatko, czy ty nigdy nie chodzisz w spodniach?" A ona tak na mnie spojrzała i powiedziała: "Anetko, a czy kiedyś widziałaś Matkę Bożą w spodniach?"
Niby takie infantylne, ale to zdanie odmieniło moją kobiecość. Oczywiście nie byłam w stanie sobie wyobrazić Matki Bożej w spodniach. I od tej pory zaczęłam się zmieniać. I trzy lata po tym wydarzeniu założyłam pierwszą spódnicę. Kupowałam i przymierzałam wcześniej spódnice, bo do sukienek miałam jeszcze duży dystans, ale w końcu ją założyłam i pokazałam się w niej publicznie. I to było bardzo trudne.
Dlaczego?
Był we mnie bunt, taki bunt nastolatki, chociaż byłam już kobietą dojrzałą. Ale nie mogłam przyjąć do wiadomości, jak kobieta może założyć spódnicę. I to samo się objawia, kiedy rozmawiałam z innymi kobietami, dokładnie to samo jest.
Skąd taki bunt?
Zostałyśmy mocno skażone. Komuś chyba bardzo na tym zależy, żeby kobiety nie były kobiece. Ta siła zła, która objawia się także poprzez atak na rodzinę, życie, kobiety, seksualność, skromność. Wydaje mi się, że tu chodzi o to, aby zrównać płcie. Kobiety są teraz bardziej męskie: krótkie włosy, spodnie, koszula męska. Wiele kobiet tak się nosi.
Jakby Pani powiedziała, że kobieta nie powinna nosić krótkich włosów i męskich koszul, to by Panią feministki zjadły na miejscu.
Nie tylko feministki, bo katoliczki też.
Katoliczki też?
Często większość konfliktów mam właśnie z kobietami chrześcijankami, katoliczkami. To jest taki pierwszy bunt, który się u tych osób pojawia - wygoda. To jest najważniejsze. Są takie komentarze, że Maryja przecież żyła dwa tysiące lat temu, a teraz mamy XXI wiek i Jej strój jest po prostu słaby. Poza tym kobiety mówią: "Jak ja mogę nosić spódnice, kiedy ja mam dzieci w domu?" Wiem, że można, bo znam świadectwa kobiet i matek, które noszą. Kobiety też uważają, że nie mają figury do spódnic, że wszystkie niedoskonałości będzie widać. Ale zawsze można przecież coś fajnego dopasować i ubrać. Dlatego powstał nasz sklep.
Wychodzimy do kobiet w każdym wieku, mamy różne rozmiary. Zauważyłam, że kobiety mają problem z zaakceptowaniem swojej figury. Jedna urodziła dzieci, no i tu trochę za dużo. Ale mają też problem z małymi rozmiarami, jak 34, nie mogą znaleźć żadnej ładnej sukienki czy spódnicy skromnej, przede wszystkim. Wszystko to, co mamy w sieciówkach odkrywa nas - duże dekolty, odkryte ramiona, za krótkie. Jedna z pań powiedziała na naszym ostatnim evencie: To jest fantastyczne miejsce, wy tu macie wszystko w jednym.