W podsłupskim Redzikowie mieszkają już od kilku miesięcy i chcą lepiej poznać lokalną społeczność. Dlatego od poniedziałku zasiedli w ławkach miejscowej szkoły.
- Pierogi są pyszne - zapewnia już po polsku, chociaż z wyraźnym amerykańskim akcentem kpt. Rick Gilbert. „Dzień dobry”, „dziękuję” i „poproszę o rachunek” także nie sprawiają mu większych kłopotów, ale, jak dodaje, chciałby umieć znacznie więcej. Dowódca amerykańskiej części bazy w Redzikowie jako pierwszy marines stawił się na lekcje do miejscowego Zespołu Szkół. Towarzyszyła mu żona.
Goście z Naval Support Facility US Army, którzy stacjonują w bazie antyrakietowej w Redzikowie już kilka razy odwiedzali lokalną szkołę z okazji świąt i uroczystości. Teraz jednak pojawiać się tu będą w nowej roli. Siądą ramię w ramię z uczniami w szkolnej ławce.
- Moim najważniejszym zadaniem jest sprawienie, żeby żołnierze wyszli do społeczności, żeby czerpali z polskiej kultury i zrozumieli ludzi. Uznaliśmy, że niezłym pomysłem jest przyjście do szkoły, żeby pomóc dzieciom w nauce angielskiego, a to pomoże nam nauczyć się języka polskiego - mówi kpt. Rick Gilbert. Jak przyznaje polszczyzna do najłatwiejszych nie należy, ale sprawia mu przyjemność poznawanie nowego języka i nowej kultury.
- To trudny język. Mamy kilku tłumaczy, jednak staram się z nich nie korzystać zbytnio. Uczę się podstaw i może za kilka tygodni będę w stanie sformułować parę zdań i zacząć się komunikować - dodaje.
Ze współpracy cieszy się również dyrektor redzikowskiego Zespołu Szkół. Jak zapewnia korzyści będą obopólne.
- Wspólne lekcje to propozycja obu stron, wynikająca z porozumienia, które podpisaliśmy w listopadzie. Uznaliśmy, że współpracę zaczniemy od komunikacji. Nauka angielskiego jest u nas prowadzona od przedszkola i myślę, że zarówno uczniowie szkoły podstawowej jak i gimnazjaliści doskonale sobie poradzą w spotkaniach z żołnierzami i bardzo się cieszę, że strona amerykańska ma taką ogromną chęć poznania języka polskiego. Oczywiście nie będziemy ich uczyć gramatyki czy ortografii, ale chcemy, żeby mogli poznać nowe zwroty, które pomogą nam się wzajemnie komunikować - mówi Elżbieta Domańska.
Żołnierze będą się pojawiać trzy razy w tygodniu na lekcjach języka angielskiego, ale także na zajęciach wychowania fizycznego i na basenie. Zwłaszcza te ostatnie zajęcia mogą się przydać.
- W kontekście powstającej nowej szkoły średniej myślimy o stworzeniu klasy o profilu wojskowym, a kontakty z amerykańskimi żołnierzami z pewnością będą cenne dla uczniów - dodaje Elżbieta Domańska.