- By sprostać planom na przyszłość, muszę iść za Chrystusem i głosić Ewangelię - przekonuje abp Marek Jędraszewski, który w sobotę oficjalnie obejmie urząd metropolity krakowskiego.
Na kilka dni przed tą uroczystością wraz z kard. Stanisławem Dziwiszem, który archidiecezją kierował przez 11 lat i 5 miesięcy, spotkał się on z dziennikarzami.
Od ustępującego metropolity abp Marek otrzymał bezcenny dar - krzyż z relikwiami św. Stanisława, jaki bp Adam Sapieha otrzymał w Rzymie od Piusa X, który go konsekrował.
- Następnie odziedziczył go kard. Karol Wojtyła, który potem przekazał go kard. Franciszkowi Macharskiemu, a on dał go mnie. Dziś ja przy świadkach przekazuję go nowemu metropolicie - mówił kard. Dziwisz. Dodał, że choć ludzie się zmieniają, przejmując po sobie urzędy, to Kościół trwa.
- Jesteśmy więc jednością, a papież Franciszek wskazał na mojego następcę osobę bardzo dobrze przygotowaną do tego zadania - zarówno urzędowo (bowiem abp Marek był już metropolitą), jak i intelektualnie czy kulturowo - zauważył.
Przypomniał też, że gdy młody ks. Marek Jędraszewski przebywał na studiach w Rzymie, odwiedzał go tam wraz z kard. Wojtyłą, który bardzo lubił rozmawiać z ks. Markiem. Był bowiem bardzo ciekawy, co dzieje się na uniwersytetach w Rzymie.
- Z kolei w Krakowie abp Marek bronił swej habilitacji. Do diecezji z tradycjami historycznymi, w której pasterzami były wielkie osobistości (zaczynając od św. Stanisława BM, poprzez kardynałów Sapiehę, Wojtyłę, Macharskiego), przychodzi więc jako swój człowiek. On właśnie wchodzi w tę historię i mam nadzieję, że diecezję już pokochał i z miłością będzie ją prowadził. Musi ją też poznać, ale i patrzeć w przyszłość, naznaczając ją swoimi charyzmatami - tłumaczył kard. Dziwisz.
Abp Marek Jędraszewski, przyjmując krzyż, ucałował go, mówiąc, że do katalogu wymienionych biskupów krakowskich trzeba także dołączyć kard. Stanisława Dziwisza, bowiem bez niego i roli, jaką tu odegrał, nie da się zrozumieć Kościoła Krakowskiego.
- Ten dar budzi moje wielkie wzruszenie! Nigdy nie przypuszczałem, że dostanę kiedyś krzyż papieża i to na kilka dni przed ingresem do katedry na Wawelu - wyznał, dodając, że przyjmuje zadanie poznania diecezji.
- Idąc do Łodzi 4,5 roku temu, nie znałem jej wcale. W Krakowie natomiast bywałem od dziecka, a od 1997 r. w Tatrach spędzałem każdy urlop. Ta ziemia jest mi więc bliska, znajoma i droga. Dlatego mam nadzieję, że proces adaptacji będzie tu łatwiejszy. Znam też oddanie ludzi tworzących diecezję, co daje mi siłę i nadzieję na przyszłość. Ufam, że będę dobrze kontynuował dzieło, któremu na imię archidiecezja krakowska - zapewnił nowy metropolita.
Mówiąc o planach na najbliższą przyszłość, przekonywał też, że aby im sprostać, będzie tylko musiał iść za Chrystusem, głosząc Ewangelię, a na konkrety przyjdzie czas po ingresie. Na pewno jednak wkrótce będzie można dostrzec nowe elementy w posłudze biskupa diecezji.
Abp Marek pytany przez dziennikarzy o przeniesienie słynnych dialogów w katedrze z Łodzi do Krakowa, odpowiedział, że jeśli tylko będzie zapotrzebowanie na nie ze strony Krakowa, to tak się stanie. Dialogi nie będą się jednak odbywały w katedrze, ale w kolegiacie św. Anny.
Nowy metropolita podkreślał też, że nie wyobraża sobie nieodnoszenia się do dziedzictwa św. Jana Pawła II. Zapewnił tym samym, że będzie kontynuował dbałość o jego kult. Abp Jędraszewski, posługując w Krakowie, a przychodząc z Łodzi, chce też spiąć klamrą początek i koniec życia zakonnego św. s. Faustyny.
- Orędzie o Bożym Miłosierdziu będzie jednym z najważniejszych elementów mojej posługi biskupiej. Świat bardzo bowiem potrzebuje Bożego Miłosierdzia - mówił.
Podczas konferencji zarówno kard. Stanisław Dziwisz, jak i abp Marek Jędraszewski, wspomnieli postać śp. Heleny Kmieć, prosząc wszystkich o modlitwę za jej duszę. Ta 25-letnia dziewczyna, bliska krewna bp. Jana Zająca, wolontariuszka Wolontariatu Misyjnego Salvator, została zamordowana 24 stycznia w Boliwii (piszemy o tym tutaj).
- Jechała do Boliwii z wielkim entuzjazmem, choć jej to odradzano, bo ziemia jest niebezpieczna. Ona jednak chciała jechać, by służyć tam Chrystusowi. Trudno więc nie powiedzieć dziś, że Kościół buduje swą ciągłość na krwi swoich męczenników, zaczynając od pierwszych wieków chrześcijaństwa, a kończąc na czasach współczesnych. I mówię tu także o śp. Helenie. Tam jednak, gdzie jest krzyż, jest i Chrystus, a więc i zwycięstwo - zaznaczył abp Jędraszewski.