Kara bezwzględnego więzienia dla mężczyzn znęcających się nad nad psami. - Wyrok nie mógł być inny - orzekł elbląski sąd.
Elbląski sąd skazał w poniedziałek dwóch mężczyzn z Zielonki Pasłęckiej za katowanie psów. 34-letni Radosław M., który nieludzko traktował swoje czworonogi i namówił kolegę, by zabił jednego psa, dostał wyrok pół roku więzienia. Jego kolega Przemysław K., który łopatą próbował zabić zwierzę, trafi do więzienia na rok.
Jest to wyrok bezprecedensowy, bo wcześniej w podobnych sprawach wymiar sprawiedliwości zasądzał przeważnie wyroki w zawieszeniu.
Z takiego rozstrzygnięcia zadowoleni są obrońcy zwierząt. - Chciałabym, by sprawcy usłyszeli wyrok bezwzględnego więzienia - mówiła już na początku procesu w maju 2016 r. Barbara Zarudzka, inspektor OTOZ Animals. - Uważam więc, że kara jest sprawiedliwa - dodaje dziś.
Sprawa dotyczy wydarzeń z jesieni 2015 roku. To właśnie wtedy inspektorzy ds. ochrony zwierząt z Pasłęka dostali anonimowe zgłoszenie, że na posesji Radosława M. znajdują się skrajnie wycieńczone psy.
Na miejsce inspektorzy pojechali razem z policją. Na posesji odkryto trzy zagłodzone, wyziębione i brudne psy. Jeden z nich był w stanie agonalnym. Zwierzę natychmiast przewieziono do weterynarza, ale nie udało się go uratować.
Obydwaj mężczyźni zostali postawieni przed sądem. Radosław M. odpowiadał za znęcanie się nad psami oraz za podżeganie do uśmiercenia jednego z nich, zaś Przemysław K. za usiłowanie zabicia psa. Za takie czyny groziła im kara do dwóch lat więzienia. Obaj byli już wcześniej karani.
- Wina i sprawstwo nie budzi wątpliwości - uzasadniała wydanie wyroku sędzia Katarzyna Słyś. - Mężczyźni działali w sposób umyślny i świadomy, a przecież zwierzę nie jest rzeczą. Jest istotą żywą, zdolną do odczuwania cierpienia. Człowiek winny jest jej poszanowanie i opiekę.
W trakcie rozpraw przesłuchano wielu świadków, m.in. pracowników schroniska w Pasłęku, lekarzy weterynarii, a także policjantów, którzy interweniowali w sprawie.
Z ich zeznań wynikało, że psy przebywały w skrajnie nieodpowiednich warunkach. Do jedzenia dostawały m.in. obierki z ziemniaków, skutkiem czego były zatrute solaniną - toksyczną substancją, która powoduje zapalenie nerek, a nawet śpiączkę.
Sędzia Słyś dodała, że wymierzona kara jest sprawiedliwa. W jej ocenie nie mogła być orzeczona w zawieszeniu ze względu na to, że obaj mężczyźni byli już wcześniej karani.
Zarządzony wyrok jest również bardziej surowy niż domagali się tego śledczy. Prokuratura chciała, by właściciel psów trafił do więzienia na pięć miesięcy, zaś jego kolega na trzy. Z kolei adwokat Radosława M. wnosił o wymierzenie kary w zawieszeniu.
Obrońcy zwierząt cieszą się z takiego obrotu sprawy, gdyż jak podkreślają orzekane dotychczas kary w zawieszeniu, nic nie dawały.
- Spotykam się z tymi oprawcami, bo nieraz trafiają do mnie i śmieją mi się w twarz. Nic się w ich psychice nie zmieniło. Ale w tym roku w Polsce zaczynają być wymierzane kary bezwzględnego więzienia - mówiła Barbara Zarudzka po ogłoszeniu wyroku.
Jak mówi jest to satysfakcjonujące. - Nie można zwierząt krzywdzić, mordować i być bezkarnym - podsumowała.
Orzeczony wyrok nie jest prawomocny.