O chrześcijańskiej radości na Wydziale Teologicznym UŚ mówił 18 stycznia ks. prof. dr hab. Jerzy Szymik. W spotkaniu wziął również udział abp Damian Zimoń.
Wieczory Teologiczne organizuje biblistka dr Beata Urbanek. XVI już spotkanie przebiegało pod hasłem "Duchowość chrześcijańska jako 'radość pełna' (1 J 1,4)", a towarzyszył mu piękny śpiew kilkunastoosobowej scholi liturgicznej Duszpasterstwa Akademickiego "Albertinum" z Gliwic. Pieśni mówiły, rzecz jasna, o radości, stanowiąc cenny komentarz do prezentowanych treści.
Ks. prof. Jerzy Szymik zaproponował zebranym przebicie się przez „pozorną gładkość tematu”. – Już etymologicznie słowo „duchowość” jest mocno związane z Duchem Świętym – przekonywał i podkreślał, że duchowość jest konsekwencją Jego działania. „Radość pełną” zestawił z „Duchem Pocieszycielem”, mówiąc, iż są to właściwie synonimy – nie dwa różne dary, lecz ten sam dar.
„Gdzie nie ma radości, gdzie humor obumiera, tam Ducha Świętego, Ducha Jezusa Chrystusa na pewno nie ma” – brzmiało dopowiedzenie do tematu wystąpienia. Wyszło ono spod pióra Josepha Ratzingera, który – jak określił we właściwy sobie sposób ksiądz profesor – „mrugnął w ten sposób filuternym oczkiem”.
Ks. Szymik zaznaczył, że skoro źródła nadziei w świecie są coraz częściej zasypywane, chrześcijanie tym bardziej winni są światu radość. Jawi się ona wręcz jako pierwsze narzędzie ewangelizacji – czy też nowej ewangelizacji.
Dlaczego Kościół, Msza, liturgia wydają się wielu ludziom smutne, a nawet nudne, na przykładzie rozmowy z reżyserem Kazimierzem Kutzem zastanawiał się abp Damian Zimoń. Próbował tłumaczyć postawę osób nie mających daru wiary, natomiast ks. Szymik podkreślał, że „bez Boga wszystko jest nudne i wszystkiego jest za mało”.
– „Raduj się Maryjo!” – od tego słowa anioła „wszystko się zaczęło”. Treść tego przesłania jest niesłychana – przypominał ks. Szymik. Taki jest początek chrześcijaństwa w świecie. Dlatego rozbudzanie radowania się Bogiem jest priorytetowym zadaniem Kościoła.
Radość chrześcijańska nie jest jednak „wesołkowatością”. To nie „udawanie, suszenie zębów, uciecha na krótki dystans – nawet jeśli miałby on trwać 80 lat”… Źródła radości biją z Golgoty, „z samego środka męki Chrystusa”. W tej Śmierci jest odpowiedź na śmierć… Nadzieja wygrywa tutaj w sporze z rozpaczą i przestaje być „matką głupich”.
Kolejna rzeczywistość określająca chrześcijańską radość to tajemnica Eucharystii, która jest spotkaniem z miłością silniejszą od śmierci: „na ołtarzu staje się to, o czym marzy każda ludzka miłość. Tu miłość staje się wieczna”.
Mówiąc o realizmie życia i kruchości ludzkiej radości, ksiądz profesor podkreślił, że źródłem naszych smutków jest odchodzenie od Boga. Praktyka radości to zatem kwestia przebaczenia. Wyzwolenie z grzechów jest lekkością duszy. – By być wiarygodnym, powiem, że byłem dzisiaj u spowiedzi – wyznał kapłan. Smutek nieprzebaczenia infekuje wnętrze. Inaczej można powiedzieć, że smutek ducha jest przeciwieństwem pełnej radości.
Postawą chrześcijańską nie jest negacja smutku. – Smutek pozostaje i ma swoje racje – jest to jednak „pocieszony smutek” – zaznaczył ks. Szymik. Tak więc realizm chrześcijanina nie zaprzecza cieniom, ale "nawet cienie stają się znakiem nadziei". Chrześcijaństwo również w tych wydawałoby się "markotnych wymiarach" ma skrzydła, a nie brzemię. I znów ważna rola przypada "cnocie humoru". Humor może być barometrem wiary. Ważny jest zwłaszcza, jeśli chodzi o kapłanów. Człowiek prawdziwie radosny nie może być daleko od ducha Ewangelii, zatem humor emanujący z duszpasterza ma wielki potencjał ewangelizacyjny.
Na zakończenie ks. prof. Jerzy Szymik poruszył wątek maryjny – związany także z radością. – Pochodzę z miejsca, gdzie Madonna jest czczona jako Uśmiechnięta – z Pszowa – powiedział. – W ogródku razem z siostrą postawiliśmy figurę Maryi i oboje nie mieliśmy wątpliwości, jak ją podpisać. To nasze ulubione wezwanie z Litanii Loretańskiej: Przyczyna naszej radości!