Miesiąc po ataku terrorystycznym w Berlinie zaplanowane jest niezwykłe wydarzenie.
19 stycznia mija miesiąc od ataku terrorystycznego, w którym zginął polski kierowca ciężarówki, Łukasz Urban i 11 innych osób.
Do zdarzenia doszło na Breitscheidplatz w Berlinie. Tunezyjski zamachowiec Amri Anis sterroryzował kierowcę i wjechał na teren jarmarku świątecznego, zabijając 11 uczestników imprezy.
Ślady obrażeń na ciele Łukasza mogą świadczyć o tym, że Polak do końca walczył z napastnikiem, łapiąc za kierownicę, aby uratować jak najwięcej osób. Terrorysta zastrzelił go i zbiegł z miejsca zdarzenia. Kilka dni później został odnaleziony na przedmieściach Mediolanu podczas rutynowej kontroli i w wyniku wymiany ognia z policją, śmiertelnie postrzelony.
Zdarzenie wstrząsnęło opinią publiczną, a bohaterska postawa polskiego kierowcy odbiła się echem na całym świecie.
Już dzień po zamachu kolega Łukasza po fachu, kierowca Jacek Sommer, na swoim profilu facebookowym zainicjował spontaniczną akcję "Klakson dla zamordowanego w Berlinie kierowcy TIR-a". Akcja została ochoczo podjęta przez kierowców w kraju i za granicą. Udział w niej wzięła także Polonia amerykańska.
Jacek Sommer zorganizował także konwój pogrzebowy złożony z ponad stu ciężarówek podczas pogrzebu Łukasza Urbana, a teraz staje na czele wydarzenia ku czci zamordowanych miesiąc po tragedii.
"Bez pomocy Bożej nic bym nie zrobił" - powiedział w rozmowie z gosc.pl . "Ani nie miałbym siły ani ochoty, natomiast przez to, że są takie komentarze, które mnie wspierają, popychają do przodu, Boże komentarze, o tyle jest mi łatwiej."
Jacek Sommer, sam będący kierowcą ciężarówki, mężem, ojcem pięciorga dzieci i katechistą, postanowił 19 stycznia przyjechać do Berlina na miejsce, w którym zdarzyła się tragedia wraz z konwojem dwunastu ciężarówek ku czci 12 ofiar ataku terrorystycznego.
"Planujemy wystartować ok. 11 z centrum Berlina do Breitscheidplatz, to jest 36 km. Tam już będzie policja, która będzie nas eskortować. Są kierowcy, którzy wcześniej będą musieli odpiąć naczepy, bo jedziemy samymi ciągnikami" - wyjaśnia.
"O godz. 12 zamierzamy zatrzymać się na Breitscheidplatz, wysiąść, każdy kierowca złoży znicz oraz wieniec. Następnie wracamy do aut i na minutę włączamy sygnały dźwiękowe i świetlne."
Godzinę 12 wybrano nieprzypadkowo. Jak powiedział Jacek, przede wszystkim ze względu na Anioł Pański, a po drugie, o godz. 12.00 Niemcy mają w pracy przerwę na lunch. Liczy, że dzięki temu więcej osób zbierze się przy Breitscheidplatz, aby wziąć udział w tym wydarzeniu.
Również z inicjatywy Jacka każdy z kierowców będzie miał kartę z imieniem i nazwiskiem jednej z ofiar terrorysty. Na czele konwoju pojedzie natomiast kierowca zaprzyjaźniony ze zmarłym Łukaszem Urbanem, pracownik firmy Ariel Żurawski. Firma Ariel Żurawski oraz rodzina zmarłego skontaktowała się z Jackiem po tym, jak sukcesem zakończył się poprowadzony przez niego kondukt żałobny. Ponad sto tirów oddało wówczas ostatni hołd Łukaszowi sygnałem dźwiękowym. Reportaż z pogrzebu, w którym przedstawiono akcję Jacka Sommera wyemitowała TVP 1.
"To będzie taki znak, że znów na to miejsce przyjeżdża ta sama ciężarówka, tylko że tym razem nie robi nikomu krzywdy" - powiedział Jacek Sommer.
O godz. 20.00 w kościele Heilig Kreuz odbędzie się uroczysta Msza święta upamiętniająca zamordowanych sprawowana przez Nuncjusza Apostolskiego w Niemczech oraz polskiego księdza.
Podczas klaksonu dla zmarłych Jacek Sommer pragnie odczytać również apel. "To nie jest protest, ale apel gestu solidarności i jedności. Nie przeciwko islamistom, ale przeciwko terroryzmowi" - powiedział.
Akcja realizowana jest za zgodą niemieckiej policji. Do pomocy włączyła się także Solidarność.
"Muszę zebrać jeszcze co najmniej 10 ciężarówek, ale nawet jak będziemy tylko we dwóch czy trzech i tak pojedziemy" - powiedział Jacek Sommer. Przyznał, że wśród kierowców jest zawsze lęk, kiedy wyjeżdżają w trasę. Jeden z jego kolegów wyznał: "Boimy się jeździć, dlatego każdy z nas ma w aucie krzyż."