Kilkanaście tysięcy artystów z Polski i z zagranicy wzięło udział w przesłuchaniach XXIII Międzynarodowego Festiwalu Kolęd i Pastorałek im. ks. Kazimierza Szwarlika. 15 stycznia w Będzinie odbył się koncert galowy.
Na festiwalu w Będzinie, obok tradycyjnie brzmiących kolęd i pastorałek, można było usłyszeć nowe oryginalne interpretacje w ciekawych aranżacjach. Tegoroczni wykonawcy wzięli udział w przesłuchaniach w 37 ośrodkach w Polsce i za granicą.
– Jak oni nas radują, jak nas cieszą – mówił o uczestnikach bp Grzegorz Kaszak, ordynariusz sosnowiecki. – Za to im bardzo serdecznie dziękujemy. Festiwal to kapitalne dzieło, cieszące serce i ucho, z którego wszyscy jesteśmy dumni – podkreślił.
Jury przyznało nagrody w 11 kategoriach.
Grand Prix otrzymał zespół wokalno-instrumentalny "Siwy dym i czorne chmury" z Liceum im. Kazimierza Jagiellończyka w Sieradzu. Muzycy zajęli też 1. miejsce w kategorii: "młodzieżowe zespoły wokalne i wokalno-instrumentalne".
Licealiści z Sieradza na przesłuchaniach byli w Łodzi. Zaśpiewali tam trzy kolędy. – Jury stwierdziło, że jesteśmy na tyle oryginalni, że będziemy reprezentować województwo łódzkie – wyjaśnia Paulina Owczarek z zespołu. – W Będzinie poza tym, że towarzyszyła nam nieco trema, świetnie się bawiliśmy. Przez ten festiwal bardziej też się zżyliśmy – dodaje.
– Gdy dowiedzieliśmy się, że zajęliśmy 1. miejsce w kategorii "młodzieżowe zespoły wokalne i wokalno-instrumentalne", to serce mocniej nam zabiły. Byliśmy bardzo mile zaskoczeni. Moja mama napisała mi: "macie 1. miejsce. Jesteście wspaniali" – mówi Paulina. – Po chwili przyszedł jakiś chłopak i powiedział, że przyznano nam też Grand Prix. Szok! Nie wiedzieliśmy do końca, co się dzieje – opowiada Katarzyna.
Młodym muzykom towarzyszył katecheta, ks. Michał Styczyński. – To bardzo dobre i wrażliwe dusze. Bardzo zależało mi na tym, by wystąpili na tym festiwalu. Kiedy usłyszałem, że mają 1. miejsce, to łza popłynęła po policzku. A wtedy nic jeszcze nie wiedziałem o Grand Prix. Należała im się ta nagroda. Takiej młodzieży można sobie tylko życzyć – mówi kapłan.
A skąd taka nazwa? – Kiedyś kolegę zapytano przed naszym występem o to, co będzie się działo na scenie. Odpowiedział: "będzie siwy dym i czorne chmury". I tak już zostało – mówi Katarzyna Magdziak, jedna z wokalistek.