Potem wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do niego. Mk 3,13
Jezus wszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy.
Ustanowił więc Dwunastu: Szymona, któremu nadał imię Piotr; dalej Jakuba, syna Zebedeusza, i Jana, brata Jakuba, którym nadał przydomek Boanerges, to znaczy synowie gromu; dalej Andrzeja, Filipa, Bartłomieja, Mateusza, Tomasza, Jakuba, syna Alfeusza, Tadeusza, Szymona Gorliwego i Judasza Iskariotę, który właśnie Go wydał.
W rozważanym fragmencie Ewangelii według św. Marka czytamy o dwunastu, których Jezus ustanowił, aby Mu towarzyszyli, by mógł ich wysłać na głoszenie nauki i by wypędzali złe duchy. Ale dalej wymienia się nie dwunastu, ale trzynastu. Trzynastym jest Judasz Iskariota – człowiek, który Go wydał. Od dawna postać ta fascynowała literatów. I w jakiś sposób trudno sobie wyobrazić, żeby mogło być inaczej. Oto człowiek, który wydaje Jezusa na pewną śmierć. W młodości czytałem powieść Henryka Panasa „Ewangelia według Judasza”; ciekawiło mnie wówczas, jak też wyglądał ten dramat w oczach Judasza – donosiciela, zdrajcy. Po latach nie chcę przesądzać, że tamto zaciekawienie było nie na miejscu. Ale wyraźnie dostrzegam też dzisiaj niebezpieczeństwo: estetyzacji czegoś, co w każdym ujęciu budzić powinno odrazę – donosicielstwa i zdrady.