Mówi prof. Krzysztof Miszczak z Instytutu Prawa Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Andrzej Grajewski: Był Pan w Berlinie dzień po zamachu. Jaki nastrój tam panuje?
Prof. Krzysztof Miszczak: Myślę, że mieszkańcy miasta po prostu się boją. Tym bardziej, że władze ogłosiły, że zamachowiec zdołał zbiec i nadal przebywa na wolności. Dla Berlina to był szok. Ci którzy znają Niemcy, wiedzą, że okres Adwentu jest tam czasem szczególnym. To nie tylko czas zakupów, ale także czas radości, spotkań towarzyskich, właśnie na jarmarkach, których w samym Berlinie jest kilka, w różnych dzielnicach miasta. Ten strach dotyczy jednak nie tylko tej konkretnej sytuacji. Ludzie zaczynają wątpić, czy państwo jest w stanie ich obronić przed kolejnymi atakami.
Władze bronią się, mówiąc, że jarmarki w Berlinie były szczególnie chronione.
Nie jestem w stanie ocenić, na ile poziom tej ochrony był odpowiedni. Wiemy już jednak, że niedawno władze niemieckie były ostrzegane przez międzynarodowe instytucje, m.in. Interpol i Europol, a także wywiad holenderski, że islamscy terroryści szykują w tym okresie atak w Niemczech. Nawet jeśli rząd niemiecki przedsięwziął jakieś dodatkowe działania na rzecz podniesienia bezpieczeństwa, te środki nie okazały się dostateczne.
Polską opinię publiczną zbulwersowały informacje, że początkowo niemieckie media informowały, że tego zbrodniczego czynu dokonał polski kierowca.
Z pewnością żadne znaczące niemieckie medium takiej informacji nie podawało. Być może w Internecie pojawiły się jakieś wpisy, ale wynikało to raczej z niewiedzy, aniżeli chęci obarczenia Polaka odpowiedzialnością za ten czyn. Początkowo pisano przede wszystkim o polskiej ciężarówce. Dzisiaj niemieckie media zwracają uwagę, że polski kierowca zachował się bohaterko i prawdopodobnie do końca starał się zapobiec zamachowi.
Z czego to wynika?
Z analiz policji, która wskazuje, że ciężarówka jechała zygzakiem, jakby ktoś walczył o panowanie nad kierownicą i chciał zmienić tor jazdy, aby uchronić ludzi zgromadzonych na świątecznym jarmarku. Chciałbym zwrócić uwagę, że prawdopodobnie wybór ciężarówki, należącej do polskiej firmy transportowej także nie był przypadkowy. Polska jest kojarzona jako kraj, który nie ma problemów z islamskim terroryzmem i dotąd nikt nie korzystał z jakiegokolwiek polskiego „przykrycia”, aby przeprowadzić atak terrorystyczny. Wszyscy wiedzą, jakie znaczenie dla Polaków mają święta Bożego Narodzenia. W Berlinie jest bardzo wielu Polaków, a i ciężarówki z naszego kraju są na ulicach stolicy Niemiec czymś zwyczajnym. Dlatego pojawienie się ciężarówki z Polski w rejonie jarmarku nie wywołało prawdopodobnie reakcji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo służb.
Wiemy na pewno, że Polak walczył do końca, o czym świadczy fakt, że jego zwłoki zostały zmasakrowane. Zanim został zastrzelony, otrzymał wiele ran zadanych prawdopodobnie jakimś ostrym narzędziem. Dodam zresztą, że prywatne niemieckie stacje telewizyjne natychmiast pojechały do miejscowości, skąd pochodził ten kierowca i zrobiły o nim obszerne, wręcz wzruszające reportaże. Jestem przekonany, że w świadomości niemieckiej opinii publicznej zabity Polak jest bohaterem, który chciał ich obronić przed islamskim terrorem.
Jakie mogą być polityczne konsekwencje tego zamachu ?
Jeśli potwierdzi się, że zamach dokonał islamski terrorysta, który dotarł do Niemiec razem z ostatnią falą uchodźców, to konsekwencje dla niemieckiej sceny politycznej będą wielkie. Kanclerz Merkel, występując już po zamachu, nie wycofała się ze swej polityki migracyjnej, co spowodowało falę negatywnych dla niej reakcji nie tylko w bawarskiej CSU, która krytykuje ją od dawna, ale także w szeregach jej partii CDU.
Jeśli przed wyborami utrwali się w świadomości społeczeństwa przekonanie, że ten rząd nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa, Merkel nie wygra tych wyborów. Albo jeśli nawet wygra, nie zdoła stworzyć rządu. Dlatego nie wykluczałbym także i takiego scenariusza, że CDU zmieni kanclerza i pójdzie do wyborów z nowym liderem, który nie będzie się kojarzył wyborcom z polityką otwartych drzwi wobec migrantów.
Oczywiście, na zamachu zyskuje także skrajnie prawicowa partia Alternatywa dla Niemiec, która bardzo ostro krytykuje Merkel. Jej politycy mówią nawet, że ma krew na rękach, gdyż terroryści przyszli razem z uchodźcami, których nakazała przyjąć. Alternatywa nie wygra tych wyborów, ale stanie się istotnym graczem na niemieckiej scenie politycznej, co będzie miało także konsekwencje dla niemieckiej polityki zagranicznej. Nowy rząd Niemiec może wycofać się z polityki sankcji wobec Rosji i postawić na dialog z Putinem, zwłaszcza że prezydent USA być może będzie postępował podobnie.
Nie ulega wątpliwości, że w nadchodzącej kampanii wyborczej kwestie bezpieczeństwa wewnętrznego odkrywać będą najważniejszą rolę i ten kto zdoła przekonać społeczeństwo, że je zapewni, odniesie w tych wyborach sukces.