KE raczej nie uruchomi w środę wobec Polski art. 7. unijnego traktatu, czyli nie złoży wniosku do Rady UE o stwierdzenie zagrożenia dla praworządności w Polsce - podało PAP źródło w KE. Socjaliści w PE apelują, by rząd wysłuchał protestujących.
Na wniosek szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera unijni komisarze zajmą się Polską na środowym, ostatnim przed świętami posiedzeniu. Według nieoficjalnych źródeł PAP, Komisja nie ma jednak przejść do kolejnego etapu prowadzonej już prawie rok procedury ochrony praworządności wobec Polski. Ostateczna decyzja zapadnie jednak dopiero w środę.
"Juncker jest bardzo zaniepokojony wydarzeniami w Polsce" - podkreślił rozmówca PAP. Dlatego właśnie przewodniczący zdecydował, by włączyć dyskusję o Polsce do programu posiedzenia komisarzy. Po debacie stanowisko Komisji ma przedstawić dziennikarzom jej wiceszef Frans Timmermans.
Zaniepokojenie wydarzeniami w Polsce wyraziła też w poniedziałek frakcja Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim. W wydanym oświadczeniu podkreśliła, że Polska znalazła się na rozdrożu. "Rząd musi wysłuchać protestujących i KE, i wybrać ścieżkę liberalnej demokracji, a nie coraz większego autorytaryzmu" - zaznaczyli socjaliści.
Ich stanowisko ma związek nie tylko z weekendowymi protestami, które odbyły się w Polsce, ale także zakończeniem kadencji dotychczasowego prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego.
"Profesor Rzepliński walczył do ostatniej chwili, aby utrzymać niezależność i prerogatywy Trybunału. Jego odejście usuwa jedną z ostatnich barier do przejęcia przez PiS kontroli nad TK" - podkreśliła cytowana w oświadczeniu słoweńska europosłanka, wiceszefowa socjalistów w PE Tanja Fajon.
Jak zaznaczyła, jej ugrupowanie solidaryzuje się z protestującymi w Polsce, którzy chcą, by ich kraj pozostał nowoczesną liberalną demokracją. Oceniła, że atak na niezależność TK "jest tylko jednym z wielu środków, które mają na celu usunięcie systemu kontroli" władzy oraz osłabienie opozycji.
"Idzie to w parze z działaniami na rzecz ograniczenia wolności prasy i dostępu obywateli do informacji. UE nie może tego ignorować. Polski rząd może zrobić krok wstecz znad tej przepaści. Wzywamy go, by wysłuchał obaw protestujących, postępował zgodnie z zaleceniami KE i skierował Polskę z powrotem na właściwą ścieżkę" - oświadczyła Fajon.
W styczniu Komisja Europejska wszczęła wobec Polski procedurę w sprawie praworządności w związku z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego. W czerwcu wydała opinię krytyczną wobec polskich władz, a pod koniec lipca opublikowała rekomendacje, zalecając rządowi m.in. opublikowanie wszystkich wyroków TK i zastosowanie się do nich.
Polski rząd odpowiedział 27 października na te zalecenia, oświadczając, że są one niezasadne i nie widzi prawnych możliwości ich wdrożenia.
Rekomendacje KE były drugim etapem procedury praworządności. Jeśli Komisja uzna, że odpowiedź polskiego rządu nie jest zadowalająca, mogłaby przejść do trzeciego etapu procedury, czyli uruchomienia artykułu 7. unijnego traktatu i skierowania wniosku do Rady UE o stwierdzenie zagrożenia dla praworządności w Polsce. Wniosek taki może zgłosić także Parlament Europejski.
Artykuł 7. umożliwia w ostateczności nałożenie sankcji na kraj członkowski, w tym zawieszenie prawa głosu tego kraju. Wymaga to jednak jednomyślnego uznania przez przywódców państw unijnych (bez kraju, którego dotyczy problem), że zasady rządów prawa są naruszane.