Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Mt 11,28
Jezus przemówił tymi słowami:
«Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie».
Utrudzeni i obciążeni albo – jak tłumaczą inni – „uginający się pod ciężarem”… Kto to taki? Chciałoby się powiedzieć, że to zmęczeni pracą, codziennymi troskami i zabieganiem. Ale chyba nie do tych kieruje swoje wezwanie Jezus. Kontekst tej wypowiedzi wskazuje, że chodzi o zmęczonych religijnością swojego czasu. Zmęczonych mieszkańcami Betsaidy, Korozain i Kafarnaum, którzy choć widzieli cuda Jezusa, jednak się nie nawracali. Zmęczonych postawą faryzeuszy i saduceuszy, ciągle jakoś mądrze tłumaczących swój sprzeciw wobec Jezusa, a jednocześnie ciągle między sobą się kłócących. Przyjdźcie do Mnie – mówi tym zmęczonym Jezus. Bo wymagania, które ja stawiam, są słodkie i lekkie. Te słowa i nas, którzy uważamy się za pobożnych chrześcijan, powinny zaniepokoić. Może my też należymy do tych, którzy mają zatwardziałe serca, którzy tylko by stawiali ludziom wymagania i którzy wiecznie się między sobą kłócą? I może Jezus, zamiast odesłać ludzi do nas, do naszych wspólnot, musi ze smutkiem powiedzieć, by utrudzeni i obciążeni tym wszystkim przyszli bezpośrednio do Niego?