Na postawione w ramach Kongresu Społecznego ESK 2016 pytanie: "Czy istnieje cywilizacja chrześcijańska?" próbowała odpowiedzieć francuska filozof Chantal Delsol, dyrektor Ośrodka Studiów Europejskich na Uniwersytecie Marne-la-Vallée.
Pani profesor zaznaczyła na wstępie, że cywilizacja europejska ma swoje korzenie w chrześcijaństwie, ale sięga także do kultury greckiej. - Aktualnie jest taka wola społeczna, by mówić o tym, że nasza cywilizacja nie wyróżnia się wcale od innych, bo wszystkie są humanistyczne. Znajdujemy się w czasie swoistej gorączkowości uniwersalistycznej - wyjaśniała.
Podkreśliła, że istnieje coś takiego jak tożsamość europejska i nawet jeśli inne społeczności są humanistyczne - chronią jednostki ludzkie - u nas rozwija się specyficzny humanizm. - Można wyróżnić trzy rodzaje humanizmu: królewski - człowiek jest królem istot żyjących, równości - wszyscy ludzie są równi oraz dystansu - respektowanie prawa drugiej osoby do prywatności.
W dalszej części konferencji Ch. Delsol rozwijała trzy zagadnienia: poszukiwanie prawdy, osoba i czas. - To są, moim zdaniem, trzy główne elementy stanowiące podstawę chrześcijańskiej i greckiej cywilizacji - mówiła.
Odnosząc się do pierwszego punktu, mówiła o podstawowych cechach prawdy. - Po pierwsze - jest ona dana. Prawdy się nie wymyśla. Prawda się narzuca - wychodzi nam na przeciw. Oczywiście, nie jesteśmy bierni wobec prawdy, bo musimy interpretować rzeczywistość, która nie jest nam w całości dana. Prawda nas zmienia i niejako jesteśmy zmuszeni, by się do niej dostosować. Wobec tego, jeśli prawda istnieje, nie jesteśmy panami świata, a nasze czyny są od niej zależne.
Zaznaczyła także, że prawda jest uniwersalna - taka sama dla nas, jak i dla ludzi na drugim końcu świata. - Poszukiwanie prawdy zmusza kulturę, angażuje do poszukiwania jedności sensu, uniwersalności. Prawda jest jak słońce - świeci dla wszystkich - tłumaczyła.
Ch. Delsol wyjaśniała, że idea prawdy popycha do nauki. - Pojęcie prawdy dopuszcza pojawienie się wątpliwości i badanie. To z tego powodu powstały uniwersytety - mówiła. Odwołując się do różnych teorii próbujących odpowiedzieć, dlaczego to właśnie na Zachodzie, a nie w bardziej przychylnych warunkach w Chinach nastąpił rozkwit nauki, zaznaczyła, że najbliższa jest jej ta, która decydującą rolę przypisuje teologii. - To teologia jest związana z poszukiwaniem prawdy, pokazywaniem wątpliwości i dążeniu do niej - zauważyła.
Na zakończenie pierwszej części zwróciła uwagę, że prawda daje wolność pod takim względem, że nie może być przez nikogo zarządzana. Prawda nie jest na niczyjej łasce.
Druga poruszona kwestia to osoba, na którą składają się sumienie i wolność. - Człowiek jest stworzony na obraz Boga i to czyni go wyższym od zwierząt. To odróżnia człowieka od zwierzęcia i inspiruje pojawienie się osoby, bo - jak wiemy - Bóg jest osobą. Nasza cywilizacja od najwcześniejszych czasów odróżnia się od wszelkiego pogaństwa, które istniało wcześniej, szacunkiem do życia i przede wszystkim przez odrzucenie pozbywania się "zbędnych" noworodków.
- W tej chwili mamy do czynienia z humanizmem dystansu. Szanowana jest wolność drugiej osoby - tłumaczyła. To daje możliwość krytykowania swojego Stwórcy. - Jest to również humanizm równości - likwiduje hierarchię i podziały. Ta zasada zakłada, że każdy jest panem swojego losu, a w konsekwencji idea osoby wyzwala demokrację - wyjaśniła.
Nastąpiło przejście od społeczeństwa holistycznego do indywidualistycznego. - Innymi słowy - społeczeństwa świata postrzegają człowieka jako członka pewnej całości, bez której nie umiałby żyć - mówiła.
Trzecim punktem, który omówiła Ch. Delsol, był czas. - Monoteizm żydowski pchnął naszą kulturę w wiarę bazującą na czasie linearnym. Dzieje się to, bo Bóg wszechmocny pcha historię człowieka w stronę końca, który będzie chwalebny i całkowity. Chrześcijaństwo żywi tę samą nadzieję. W czasie linearnym nie ma przeznaczenia. Samemu trzeba je tworzyć. To początek wolności człowieka w historii - tłumaczyła.
- Śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa otwierają historię. Wiara w czas linearny zakłada nadzieję i wyzwala wiarę w progres. Zachód rozwija się nie tylko dzięki prawdzie i nauce, ale również dzięki czasowi linearnemu, który umożliwia postęp. To wszystko składa się na całość. Wolność jednostki, wiara w postęp i naukę idą razem - zaznaczyła.
Ch. Delsol zauważyła, że oczekiwanie na zbawienie świecczeje. Nie wierzy się już, ale nie traci się czasu linearnego. Zbawienie przekształca się w postęp. - Pod nieobecność transcendencji osadza się w świecie immanentnym - nie będziemy szczęśliwi w niebie, ale możemy być szczęśliwi tutaj, na ziemi - mówiła. Zauważyła, że postęp jest substytutem chrześcijańskiej nadziei.
Na zakończenie prelegentka zaznaczyła, że tożsamość to pochodzenie, źródło, które powinno pozostać żywe, które rodzi nowe myśli, nowe idee na podstawie samej siebie. To nie jest worek martwej materii, to jest coś, co umożliwia nieustanną odnowę. - Ci, którzy nas nie lubią, mówią, że jesteśmy przywiązani do utrwalonych, skostniałych rzeczy. To nieprawda. My mamy do czynienia z matrycą, formą. Tworzymy ciągle coś nowego, dostosowanego do nowych czasów. Wydajemy na świat niejako ciągle nowe dzieci. W ten sposób ta matryca kulturowa wynajduje nowe formy - mówiła.
Ch. Delsol odpowiedziała też na jeszcze jedno pytanie, z którym spotkała się przed kongresem: czy jeszcze mamy do czynienia ze społeczeństwami chrześcijańskimi? - Częściowo tak, bardziej w Polsce niż we Francji. Mój kraj jest, obok Czech, najbardziej zateizowanym krajem w Europie. Nie mamy już do czynienia z chrześcijaństwem. A co to jest społeczeństwo chrześcijańskie? To taka grupa, w której chrześcijaństwo, jako religia, inspiruje prawa, uzasadnia moralność, wskazuje zachowania. Wszystko to się już skończyło. Nasze społeczeństwa żyją całkowicie na fundamentach chrześcijańskich, ale zlaicyzowanych - wyjaśniała.
- Jeśli społeczeństwa mają jakąś naukę, są tolerancyjne, jeżeli wątpią, to oznacza, że zasadzają się na idei prawdy, która została stworzona przez chrześcijaństwo. Jeżeli nasze społeczeństwa są demokratyczne, jeżeli bronią praw człowieka, to znaczy, że wierzą w osobę, czyli ideę chrześcijańską. Nasze społeczeństwa jednak nie wiedzą, że są zasadzone na fundamentach chrześcijańskich. Problem w tym, że nasze społeczeństwa mają skłonność do nawiązywania do społeczeństw pogańskich. Jeżeli spojrzę na mój kraj, to myślę, że 80 proc. obywateli to poganie - mówiła.
- Myślę, że wszystko, co możemy zrobić, to spróbować - mimo wszystko - mówić to, co myślimy i w co wierzymy. To nie jest łatwe - zauważyła. Podkreśliła, że jeśli chcemy, by społeczeństwo na powrót stało się chrześcijańskie, musi się ono nawrócić, a na to potrzeba kilkudziesięciu, a nawet kilkuset lat. - To nie ma tak naprawdę znaczenia, bo przed nami wieczność. Być może to pesymistyczne, ale prawdziwe - zakończyła.