Teraz rodzice mówią: "Ona jest małym cudem".
Willow urodziła się w 22. tygodniu ciąży, pomimo obaw lekarzy. Twierdzili, że nie przeżyje lub będzie w znacznym stopniu niepełnosprawna. Tydzień po urodzeniu ważyła funt i pięć uncji. Mała okazała się jednak niezwykle silną kobietką. Pomimo tego, że miała sepsę, chorobę jelit i płuc.
Dziecko przeszło cztery operacje i spędziło na oddziale intensywnej terapii noworodków 236 dni. W międzyczasie lekarze zdiagnozowali u niej dysplazję oskrzelowo-płucną, która jest śmiertelna dla większości dzieci. Trafiła do specjalnego ośrodka, który zajmuję się tą chorobą.
Lekarze przez długi czas pytali małżonków, czy nie chcą sobie odpuścić opieki nad dzieckiem. Gdyby to zrobili, to dziewczynka, by umarła.
Willow skończyła 20 miesięcy i lekarze są w szoku, widząc jak się rozwija.
Jej mama Cortney Noland opowiada Columbus Dispatch: "Zajęło jej trochę czasu nadganianie zaległości, ale odkąd zaczęła raczkować a potem chodzić, to teraz jest nie do zatrzymania".
Małżeństwo Nolandów wierzy, że córka została im dana, by mogli zaangażować się w promowanie badań dotyczących 22-tygodniowych wcześniaków, a także, by pomóc innym przetrwać i dać szanse na życie.