Arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem. Łk 19,47-48
Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: «Napisane jest: „Mój dom będzie domem modlitwy”, a wy uczyniliście go jaskinią zbójców».
I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.
Co za ironia! Arcykapłani, uczeni w Piśmie i przywódcy ludu czyhają na życie Tego, którego oczekują od wieków. Nie poznali Go. Dlaczego? Odpowiedź jest dość prosta. Wystarczy przeczytać 23 rozdział Ewangelii św. Mateusza, gdzie Jezus obszernie opisuje stan duchowy faryzeuszów i uczonych w Piśmie: lubią pierwsze miejsca, zaszczytne tytuły, mówią, co należy robić, ale sami tego nie czynią, uczynki pobożne robią na pokaz. Jezus mówi o nich: „groby pobielane”, „obłudnicy”, „węże”, „plemię żmijowe”. To grzech zaślepił ich serca. Gdy pojawił się ktoś, komu to oni mieli oddać cześć, kogo oni mieli słuchać, nastał gniew urażonej pychy, zawiść, aż do zabójstwa. Jednak w tym czasie „cały lud słuchał Go z zapartym tchem”, więc nie brakowało tych, którzy Go poznali. Dlaczego? Może nie znali tak dobrze Pisma jak faryzeusze, ale naprawdę starali się dobrze żyć i chcieli pełnić wolę Bożą. Inaczej mówiąc, szukali Boga. Jezus obiecał: „kto szuka, ten znajdzie”.