Arcybiskup Wiktor Skworc wyczytał imiona nie tylko tych trzech, którzy leżą w podziemiach katedry, ale wszystkich zmarłych biskupów rodem z diecezji katowickiej.
Padły nazwiska sławnych kardynałów ze Śląska - Augusta Hlonda z Mysłowic i Bolesława Kominka z Radlina - ale też zmarłych biskupów, których bardzo wielu obecnych na Mszy św. w katowickiej katedrze w Dzień Zaduszny doskonale pamięta.
Choćby biskupa Czesława Domina, który najpierw przez lata był katowickim biskupem pomocniczym, a później ordynariuszem koszalińsko-kołobrzeskim. Albo biskupa gorzowskiego Wilhelma Plutę rodem z Kochłowic, który zginął w wypadku samochodowym pod Krosnem Odrzańskim w 1986 roku. Arcybiskupa poznańskiego Jerzego Strobę rodem ze Świętochłowic. Biskupa koszalińsko-kołobrzeskiego Ignacego Jeża, wychowanego w Katowicach, który zmarł w 2007 r., zanim Benedykt XVI zdążył ustanowić go kardynałem.
O ziemskim przemijaniu i odchodzeniu mówił w czasie homilii ks. dr Roman Buchta z Wydziału Teologicznego UŚl. Cytował św. Pawła, mówiącego, że "niszczeje nasz człowiek zewnętrzny". - Jest jednak taki kamień, na którym nie znajdziesz napisu: "Tu spoczywa..." - powiedział, a później zwrócił się do Zmartwychwstałego: - Dziękujemy Ci, że jesteś dla nas Drogą, Prawdą i Życiem!
Po Mszy św. biskupi, księża i klerycy zeszli na modlitwę do krypty, w której pochowani są biskupi śląscy Arkadiusz Lisiecki (zmarły w 1930 r.), Stanisław Adamski (zmarły w 1967 r.) i Herbert Bednorz (zmarły w 1985 r.).