Przymnóż nam wiary. Łk 17,5
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu dla jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!
Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli będzie żałował, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwrócił się do ciebie, mówiąc: „Żałuję tego”, przebacz mu».
Apostołowie prosili Pana: «Dodaj nam wiary». Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze”, a byłaby wam posłuszna».
Upadać i powstawać, grzeszyć i żałować za brak miłości, odchodzić i wracać jak syn marnotrawny – to jest nasza chrześcijańska codzienność. A jednak to wszystko nie przekreśla naszej szansy na zbawienie. Wszystko dlatego, że potrafimy, że chcemy żałować, przepraszać, stawać przed Bogiem w prawdzie. I to nie raz na zawsze, ale każdego dnia, wciąż na nowo. I tylko niezmierzona, niepojęta Boża miłość jest w stanie to znosić i przyjmować z niesłabnącą mocą miłosierdzia. Dlatego naszą powinnością jest także przebaczać bliźniemu. To jest prawdziwe wyzwanie dla każdego człowieka – i wybaczającego, i dla tego, któremu się wybacza. Tu potrzeba łaski Ducha, bo sami z siebie możemy nie podołać. Apostołowie zrozumieli tę prawdę i prosili o przymnożenie wiary, która góry przenosi i wyrywa drzewa z korzeniami. Bo ludzkie serce to twardy orzech do zgryzienia, potrafi obwarować się murem nie do zdobycia. Tak bardzo brakuje w naszym świecie woli przepraszania za winy, przebaczania i zadośćuczynienia. A to podstawa każdego pojednania z Bogiem.