Rozpoczyna się listopad, czas, w którym religijnie i kulturowo łączymy się z tajemnicą śmierci i przemijania. A może tym razem, odwiedzając cmentarze, spróbujmy spojrzeć na te kwestie z innej strony.
Śmierć - niby oczywisty finał życia, rzeczywistość, która dotknie każdego z nas, a jednak taki trudny to problem, pomijany czy wręcz zapominany w codziennym życiu współczesnych ludzi.
Skoro to takie jasne, wiadome i przewidywalne, to co takiego się dzieje, że łatwiej i chętniej pamiętamy o tym, co ma związek z życiem, a wypieramy i pomijamy śmierć, koniec. Przecież wszystko płynie, przemija, kończy się, aby mogło się zacząć coś innego. Łatwo przyzwyczajamy się do tego, co mamy, przywiązujemy się do rzeczy, ludzi, miejsc. Tak trudno nam przyjąć tę naturalną kolej rzeczy, czasami wręcz na przekór wszystkiemu i wszystkim bronimy się przed przemijaniem i utratą.
Może to znak czasów, w których żyjemy, gdzie dużą wartość przypisuje się wieczności i dążeniu do niej – tzn. wiecznej młodości i wiecznego szczęścia. Otaczają nas przekazy, mówiące, że wszystko jest możliwe, co tylko chcemy jest w zasięgu naszej ręki, a „realizujemy się” jedynie w pogoni za tym co nowe, lepsze, błyszczące.
Współczesny człowiek wierzy, że to on decyduje i układa według siebie świat, jest jego panem i kreatorem. A jednak myśląc o śmierci i przemijaniu, możemy przekonać się, jak bardzo jesteśmy w błędzie.
Czy chcemy, czy nie, czy godzimy się z tym, czy nie – zmieniają się pory roku, płynie czas. Tak samo jak my, tak i wszystko wokół przemija i ma swój kres.
Może w tym względzie warto czegoś nauczyć się od dzieci, zanim całkiem je odizolujemy od prawdy o śmierci i przemijaniu? To właśnie dzieci są świetnymi nauczycielami rozumienia naturalnego upływu czasu. Dla malucha śmierć jest tak samo naturalna jak narodziny. Budzi jakże odmienne uczucia, ale jest zwyczajną częścią życia i jego konsekwencją.
Już za chwilę rozpocznie się listopad, czas, w którym religijnie i kulturowo łączymy się z tajemnicą śmierci i tajemnicą przemijania. A może tym razem, odwiedzając cmentarze, spróbujmy spojrzeć na te kwestie z innej strony. Pomyślmy, że nie odwiedzamy tam tych, których straciliśmy, ale tych, których mieliśmy możliwość „mieć”. Doceńmy te wspólne chwile razem, zamyślmy się, jak nam było, uśmiechnijmy się do tych miłych wspomnień. I pozwólmy bliskim zostać tam, gdzie są, a nam być tu, gdzie my jesteśmy.
Jak dzieci zatrzymajmy się na chwilę nad tym, co ciekawe, warte uwagi i pójdźmy dalej, bo tam też czeka nas życie - nasze życie, bliscy i sprawy, które są z nami tu i teraz. Bo szkoda stać w miejscu, szkoda nie doceniać tych wszystkich codziennych i pięknych chwil, które nas dotyczą, a które jak wszystko inne również przeminą, aby zrobić miejsce dla nowych. Więc pozwólmy sobie żyć zgodnie z tym, co dzieje się wokół nas. Cieszmy się, smućmy się, płaczmy, kochajmy - po prostu żyjmy. Bo walka z czasem jest męcząca i zdana na porażkę.
* Dorota Dolecka-Semeniuk, psycholog, pedagog, psychoterapeuta, na co dzień współpracuje z OPOPP w Lublinie działającym w ramach Katolickiego Stowarzyszenia Agape i Ośrodkiem SENS, którego jest założycielką.