Do ponad 4 tysięcy wzrosła liczba osób pozbawionych dachu nad głową we włoskim regionie Marche po środowym trzęsieniu ziemi. Nowy bilans podały w czwartek lokalne władze. Wcześniej informowano o około 2-3 tysiącach ludzi, którzy wymagają pomocy.
W rezultacie dwóch silnych wstrząsów, których epicentrum znajdowało się koło miasta Macerata, nikt nie zginął.
Mieszkańcy wielu miejscowości mówią, że przed skutkami drugiego, silniejszego wstrząsu o magnitudzie 5,9 uratował ich pierwszy, słabszy, po którym dwie godziny wcześniej opuścili swe domy. Mocny wstrząs zastał ich gdy już koczowali na ulicach.
"Sytuacja jest dramatyczna, tylko cud sprawił, że nie ma zabitych ani ciężko rannych, ale szkody są ogromne" - powiedział Angelo Sciapichetti z władz regionu Marche. Przygotowują one miejsca noclegowe dla mieszkańców najbardziej zniszczonych miejscowości: Tolentino, Pievebovigliana, Pieve Torina, Visso, Ussita, Camerino i Castel Sant'Angelo sul Nera.
Burmistrz miejscowości Ussita Marco Rinaldi powiedział, że około 80 procent znajdujących się tam domów nie nadaje się już do mieszkania. Nie do użytku jest także prowizoryczna siedziba magistratu, do której wraz z urzędnikami przeniósł się po poprzednim trzęsieniu ziemi 24 sierpnia, gdy zniszczony został gmach urzędu.
"Teraz przenieśliśmy się do namiotu" - powiedział burmistrz mediom.
W miasteczku Amatrice, zniszczonym w kataklizmie przed dwoma miesiącami, doszło do dalszych szkód w już uszkodzonych, pustych budynkach. Runął także gmach, który wytrzymał sierpniowy wstrząs.
Premier Włoch Matteo Renzi podczas wizyty w rejonie zniszczeń poinformował, że rząd wyasygnował 40 milionów euro na pierwszą pomoc.
Od środy w centralnej części kraju zanotowano ponad 260 wstrząsów wtórnych, w tym kilka o magnitudzie powyżej 4.