Spotkanie z bohaterami tekstów znakomitej reportażystki Barbary Gruszki-Zych odbyło się w Katowicach.
Poruszające reportaże Barbary Gruszki-Zych można znaleźć w "Gościu Niedzielnym". Barbara jest też poetką.
Na spotkanie do domu parafialnego katowickiego kościoła Mariackiego zaprosiła bohaterów swoich tekstów. Mówiła o nich – i oni sami też dzielili się opowieściami ze swego życia. Salka była pełna.
Jeden z najważniejszych bohaterów reportaży Basi do tej salki nie dotarł – przynajmniej fizycznie. To zmarły przed trzema laty Wojciech Kilar, z którym reportażystka serdecznie się zaprzyjaźniła. Dzięki tej przyjaźni powstały materiały Basi dla „Gościa” – m.in. nagrodzona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich rozmowa „Harmonia ducha”. Po śmierci kompozytora powstała też jej książka „Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara”.
Reportażystka opowiedziała gościom spotkania o burzliwych losach i życiowych wyborach Kilara. Mówiła o latach, w których kompozytor bardzo dużo pił. Zdarzało się, że wynoszono go, pijanego, wraz z kanapą, z katowickiego Hotelu Monopol, żeby śmiali się z niego przechodzący ludzie. W tym czasie w jego intencji żona – też Basia – podjęła nie tylko modlitwę, ale i pewną ofiarę: abstynencję od alkoholu. Zaczęła też chodzić na dodatkowe Msze Święte – ofiarując je za męża.
– No i tak się stało, że któregoś dnia pan Wojciech stwierdził, że będzie chodzić na Msze Święte. Wcześniej zawsze twierdził, że jest samotnikiem i chodzi do kościoła tylko wtedy, kiedy nikogo w nim nie ma. A potem pojechał na Jasną Górę za sprawą Jerzego Dudy-Gracza i stwierdził, że jak słodki jest Pan – może czuć tylko w takim zgromadzeniu, gdzie jeden koło drugiego stoi na Eucharystii... – opowiadała autorka. Mówiła też, jak te wybory Wojciech Kilara pociągnęły za sobą następne i otworzyły wielkiego kompozytora na wielką miłość do żony.