O tym, jakie są zagrożenia dla pediatrii w naszym kraju, i co trzeba zmienić, by mali pacjenci byli w pełni bezpieczni, mówiła w Krakowie prof. dr hab. n. med. Teresa Jackowska, Konsultantka Krajowa w Dziedzinie Pediatrii.
Co więc można zrobić, by poprawić sytuację? Być może rozwiązaniem jest większe powiązanie lekarzy pracujących w szpitalach z poradniami POZ, jednak głos w tej sprawie musi też zabrać Polskie Towarzystwo Pediatryczne.
- Ze szpitala staramy się wypisać dziecko po 4-5 dniach, nie koniecznie w pełni zdrowe, ale z lekarstwami, które zabezpieczają jego stan. Wtedy powinno ono trafić pod opiekę lekarza z poradni POZ. I są miasta, w których ten system dobrze działa, a są i takie, gdzie lekarze z poradni mają pretensje do szpitala, że dziecka w pełni nie wyleczył. Chcemy też zmieniać mentalność rodziców, aby zgłaszali się przede wszystkim do poradni, w godzinach ich pracy, a nie dopiero wieczorem, do szpitalnych oddziałów ratunkowych. Na zachodzie rodzice też dużo pracują i nie ma z tym problemu - zauważa prof. Jackowska.
- Osobiście występuję do Ministerstwa Zdrowia o zwiększenie miejsc rezydenckich na pediatrii, bo sytuacja musi się zmienić. jednak problemem jest nie tylko brak lekarzy, ale także warunki, w jakich oni pracują. Na wielu oddziałach brakuje sprzętu, a czas w niektórych szpitalach zatrzymał się 50 lat temu. Konieczne są remonty - przyznaje.
W dyskusji o stanie polskiej pediatrii trzeba też pamiętać, że koszty rosną także z jednego powodu. Otóż pediatria zajmuje się pacjentami zróżnicowanymi wiekowo - od noworodków do dzieci 18-letnich (także tymi trafiającymi do szpitala po zażyciu dopalaczu, w zatruciu alkoholowych, czy nastolatkami w ciąży). Oznacza to, że na oddziale trzeba mieć wszystko - zaczynając od igieł a kończąc na aparaturze medycznej - dostosowanej zarówno do potrzeb najmniejszych, jak i prawie dorosłych ludzi.