"Przemoc i terroryzm są sprzeczne z prawdziwym duchem religijnym"- podkreślili przywódcy i reprezentanci różnych religii i wyznań w apelu o pokój na świecie, odczytanym we wtorek na zakończenie modlitewnego spotkania w Asyżu.
Papież w finałowym przemówieniu potępił panujące jego zdaniem na świecie "pogaństwo obojętności" wobec cierpienia i ofiar wojen.
W apelu wystosowanym przez uczestników dnia modlitwy o pokój na świecie podkreślono: "Uznajemy potrzebę stałej modlitwy o pokój, gdyż chroni ona świat i go oświetla".
"Pokój jest imieniem Boga" - napisali sygnatariusze deklaracji; reprezentanci wyznań chrześcijańskich, judaizmu, islamu, buddyzmu, hinduizmu, zaratustryzmu i innych religii.
Następnie stwierdzili: "Kto przywołuje imię Boga, by usprawiedliwić terroryzm, przemoc i wojnę, nie podąża po Jego drodze. Wojna w imię religii staje się wojną z samą religią".
"Ze stanowczym przekonaniem powtarzamy zatem, że przemoc i terroryzm są sprzeczne z prawdziwym duchem religijnym" - głosi deklaracja.
Papież i reprezentanci innych religii oraz wyznań wręczyli następnie tekst apelu dzieciom i młodzieży.
Podczas sugestywnej ceremonii zapalono znicze w intencji pokoju w krajach ogarniętych konfliktami i przemocą oraz oddano hołd ofiarom terroryzmu. Przywódcy religijni przekazali sobie znak pokoju.
Franciszek w przemówieniu powiedział: "Przybyliśmy do Asyżu jako pielgrzymi dążący do pokoju. Nosimy w sobie i stawiamy przed Bogiem oczekiwania i niepokoje wielu narodów i osób".
"Jesteśmy spragnieni pokoju, pragniemy głosić świadectwo pokoju, potrzebujemy przede wszystkim modlitwy o pokój, ponieważ pokój jest darem Boga, a naszym zadaniem jest przyzywanie go, przyjęcie i jego budowanie każdego dnia" - dodał.
"Bóg chce od nas - mówił papież - abyśmy stawili czoło wielkiej chorobie naszych czasów: obojętności. Jest to wirus, który paraliżuje, czyni biernymi i nieczułymi, to choroba, która dotyka samego centrum religijności, rodząc nowe bardzo smutne pogaństwo: pogaństwo obojętności".
"Nie możemy pozostać obojętni. Dzisiaj świat żarliwie pragnie pokoju" - oświadczył papież.
Przypomniał, że ludzie cierpią z powodu wojen, często zapomnianych. Przywołał swą kwietniową wizytę na greckiej wyspie Lesbos, gdzie - jak opowiadał - widział w oczach uchodźców "ból wojny, udrękę ludzi spragnionych pokoju".
"Pragniemy razem dać głos tym, którzy cierpią, tym, którzy są pozbawieni głosu i nie są wysłuchani. Oni dobrze wiedzą, często lepiej niż możni, że nie ma żadnej przyszłości w wojnie i że przemoc oręża niszczy radość życia" - dodał Franciszek.
"My - podkreślił - nie mamy broni. Ale wierzymy w łagodną i pokorną moc modlitwy. W tym dniu pragnienie pokoju stało się modlitwą do Boga o to, by ustały wojny, terroryzm i przemoc. Pokój, o który modlimy się w Asyżu, nie jest zwykłym protestem przeciwko wojnie ani też rezultatem negocjacji politycznych, kompromisów czy ekonomicznych przetargów, lecz rezultatem modlitwy" .
Franciszek mówił, że "nigdy imię Boga nie może usprawiedliwiać przemocy".
"Tylko pokój jest święty, nie wojna" - stwierdził.
Papież wskazywał, że trzeba działać na rzecz prawdziwego, a nie "iluzorycznego" pokoju.
Nie chodzi, wyjaśnił, o spokój tych, którzy unikają trudności, odwracają wzrok i "umywają ręce od problemów, które nie są ich".
To nie może być "wirtualne podejście osób osądzających wszystko i wszystkich na klawiaturze komputera" i "nie brudzących sobie rąk dla potrzebujących" - dodał.
Franciszek przywołał słowa wypowiedziane przez Jana Pawła II podczas pierwszego międzyreligijnego spotkania w intencji światowego pokoju w Asyżu w 1986 roku: "Pokój to warsztat pracy, otwarty dla wszystkich, nie tylko dla specjalistów, uczonych czy strategów. Za pokój są odpowiedzialni wszyscy".
Do Asyżu na spotkanie w 30-lecie tamtego historycznego wydarzenia, zorganizowane przez rzymską Wspólnotę Świętego Idziego, przybyli między innymi: ekumeniczny patriarcha Konstantynopola Bartłomiej, anglikański arcybiskup Canterbury Justin Welby, syryjskoprawosławny patriarcha Antiochii Efrem II, kilkoro laureatów Pokojowej Nagrody Nobla.
Był również socjolog Zygmunt Bauman; jako jeden z kilku uczestników spotkania indywidualnie rozmawiał papieżem.