Caitlin Dooley urodziła się 12 maja i na 25 dni trafiła na oddział intensywnej terapii, po tym, jak wydolność jej serca dramatycznie spadła. Dziewczynka wyzdrowiała po tym, jak ojciec włożył jej do łóżeczka relikwie świętego z Pietrelciny.
Wszystko zaczęło się w 11 dniu życia dziewczynki. Przestała poprawnie przybierać na wadze i trafiła do szpitala. W tym czasie też poziom tlenu w jej krwi zaczął się radykalnie obniżać. Najpierw spadł do 60 procent, potem do 37 i 33. Jak wspomina Kieran, ojciec dziewczynki w rozmowie z Irish Mirror, gdy lekarze to zobaczyli, wzięli dziecko na ręce i popędzili z dziewczynką piętro niżej - na oddział intensywnej terapii. Tam została podłączona do aparatury podtrzymującej życie.
Zdiagnozowano u niej kardiomiopatię rozstrzeniową. Prowadzi ona do zmniejszenia kurczliwości mięśnia sercowego, a następnie do jego niewydolności. Rodzice byli przekonani, że jedynym ratunkiem dla Caitlin będzie przeszczep.
Podczas gdy ich córka przebywała w szpitalu, rodzice dziewczynki przebywali w domu Fundacji Ronalda McDonalda. Fundacja tworzy tego rodzaju placówki przy szpitalach. Mogą tam bezpłatnie zamieszkać rodzice dzieci przebywających w szpitalu. Pierwszy taki dom istnieje także przy szpitalu w Krakowie-Prokocimiu. Mieszkają tam rodzice dzieci leczonych onkologicznie. Zupełnie za darmo. Jako że liczba miejsc jest ograniczona, o przyznaniu pokoju w budynku decyduje szpital. Obecność rodzica przy dziecku w trakcie leczenia wpływa pozytywnie nie tylko na rodziny, ale też na małego pacjenta. Rodziny z kolei mają komfort bycia z dzieckiem, poczucie bezpieczeństwa i spokój w trudnych chwilach. W tym tonie o pobycie w domu fundacji wypowiadał się również Kieran, ojciec Caitlin.
Jak opowiada, po 25 dniach walki o życie dziecka, mężczyzna zdecydował się włożyć do łóżeczka dziewczynki relikwie świętego ojca Pio. Wtedy zaczął się przełom. Wydolność serca wzrosła do 70 procent. 27 czerwca Caitlin mogła już samodzielnie oddychać. Obecnie o przeszczepie jej serca nie ma już mowy. Kardiolodzy przekonują, że serce dziewczynki pracuje normalnie.
"Ludzie mogą mieć różne opinie na temat tego wydarzenia, ale mi ono daje do myślenia" - cytuje Kierana Irish Mirror.