Patryk Vega - na Campo Bosco szczerze o nawróceniu, wierze i historiach, które do niego "przychodzą".
W cieniu dwunastowiecznej kolegiaty czerwińskiej trwa ogólnopolskie Campo Bosco, które gromadzi młodzież z różnych ośrodków duszpasterskich, prowadzonych przez księży salezjanów. Gościem tego spotkania był reżyser głośnych „Służb specjalnych”, „Pitbulla” i kontynuacji - „Pitbull. Nowe Porządki”. W Czerwińsku Patryk Vega mówił szczerze o swojej duchowej wolcie, o przechodzeniu z „ciemnej strony mocy” na jasną, przewartościowaniu życiowych priorytetów i kręceniu filmów - historii, które go dotykają.
- Na pewno Zły to nie jest jakiś klient, który lata z rogami, z napisem „jestem zły”, tylko, mam przeświadczenie, że to jest jakaś potworna makiaweliczna siła, która działa w jakimś wyższym wymiarze inteligencji. Często miałem poczucie, że są mi podrzucane rzeczy autentyczne, żebym zaczął w nie wierzyć, a tak naprawdę, wszystko służyło temu, żeby manipulować życiem w swoim kierunku. Miałem podczas jednej z medytacji doświadczenie narodzenia na nowo. Byłem w łonie matki, wdziałem w szpitalu tych wszystkich biegających ludzi. Po tym rzuciłem wszystkie używki, schudłem 40 kilo w 8 miesięcy…Ta przemiana była spektakularna. Potem jednak miałem cały czas depresję, byłem nieszczęśliwy. Miałem przyjaciół ze wspólnoty neokatechumenalnej, ale czułem, że ja jestem bardziej wierzący od nich, bo przecież dwa razy łączę się ze swoim medium… - opowiadał podczas spotkania z młodzieżą w Czerwińsku.
Reżyser mówił wprost o swoich duchowych poszukiwaniach, eksperymentowaniu z astrologią, wróżbiarstwem, medytacją, łączeniu z medium, oddalonym o tysiące kilometrów. Przyszedł wypadek, który zmienił wszystko. - Jechałem w Wigilię z żoną i z dzieckiem. Była odwilż. Nagle samochód wpadł w poślizg, bo znaleźliśmy się w takim miejscu, gdzie nie dochodziło słońce i droga zamieniła się w lodowisko. W wyniku tego poślizgu pojechaliśmy na zderzenie czołowe. Samochód pękł na pół... W tym czasie byłem skupiony nie tyle na biznesie, ile na zapewnienie poczucia bezpieczeństwa dziecku i rodzinie. Uważałem, że jeśli zrobię to i tamto, otoczę się taką ilością pieniędzy, to temu dziecku się nic nie stanie. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że nic poza relacją z Panem Bogiem, zupełnie nic nie jest w stanie dać człowiekowi bezpieczeństwa. To był moment, gdy uświadomiłem sobie, że nigdy takimi ludzkimi elementami tego poczucia bezpieczeństwa nie osiągnę - wspominał reżyser.
Jeden z kamieni milowych tej wolty - to wizyta u księdza egzorcysty. - Tam u egzorcysty czułem się totalnie bezpiecznie. Ja wcześniej przez 2 lata otwierałem czakramy i byłem jak taki dom bez alarmu, otworzony na wszystko. Zrozumiałem, że muszę się od tych ludzi odciąć i tylko chodząc do kościoła, mam gwarancję, z kim rozmawia ksiądz, do kogo się modlę i nie mam doświadczenia z jakąś siłą, która się pod kogoś podszywa. Po prostu w kościele wiem, do kogo się modlę. Po tych egzorcyzmach miałem takie poczucie, jakby ktoś założył mi alarm - mówił na Campo Bosco Patryk Vega. Nawrócenie, które jak przyznał „oczyściło” jego otoczenie z przyjaźni w filmowym show biznesie, to proces, w którym się upada. - Na pewno kamieniem milowym, który polecam wszystkim ,było REO - rekolekcje ewangelizacyjne Odnowy w Duchu Świętym. Dopiero za sprawą tych rekolekcji udało mi się odnowić relacje z Duchem Świętym - przyznał.
O swoich filmach, które portretują „ciemną stronę mocy”, świat przestępców, skorumpowanych stróżów prawa, mówił, że takie tematy same do niego przychodzą. - Może jest jakiś sens piętnowania tego zła. Mam poczucie, że jestem w stanie „wejść do tego obozu wroga” i pokazać relacje o nim, bo ja go poznałem. Nie robię tego z perspektywy turysty, który ogląda coś w klatce, tylko wchodzę w jakiś świat, w trakcie dokumentacji, która poprzedza film, opowiadam o tym. Jedyne, czym mogę się kierować, to robić filmy, historie, które mnie gdzieś dotykają. Robiąc je dla siebie, mam poczucie, że może one kogoś jeszcze zainteresują - tłumaczył Patryk Vega.