Premier Wielkiej Brytanii Theresa May nie zamierza ubiegać się o zgodę parlamentu na rozpoczęcie procedury wyjścia kraju z Unii Europejskiej.
"Premier May mówiła jednoznacznie, że taka była decyzja wyborców i zamierza doprowadzić do Brexitu" - powiedział "Telegraphowi" anonimowy urzędnik.
Przeciwnicy Brexitu - w tym wielu posłów Partii Pracy i Liberalnych Demokratów, a także były premier Tony Blair - zapowiadali wcześniej, że w razie głosowania w Izbie Gmin i Izbie Lordów będą prowadzili kampanię na rzecz zablokowania procedury wyjścia ze Wspólnoty opisanej w art. 50 Traktatu o Unii Europejskiej.
Kandydat na nowego przywódcę Partii Pracy Owen Smith oświadczył, że jego partia powinna "głosować przeciwko jakiejkolwiek próbie uruchomienia art. 50, dopóki May nie obieca drugiego referendum lub przyspieszonych wyborów, które pozwolą uzyskać demokratyczną autoryzację dla ostatecznego porozumienia (wypracowanego z Brukselą) przed wyjściem ze Wspólnoty".
Jednak według informacji gazety "Telegraph" szefowa brytyjskiego rządu konsultowała swoją decyzję z prawnikami, którzy ocenili, że premier ma niezbędne kompetencje do uruchomienia procedury bez pytania o zdanie parlamentu.
Dziennik przypomina jednocześnie, że grupa proeuropejskich prawników chce zmusić premier May do przeprowadzenia głosowania, argumentując, że wyjście z UE nie może się odbyć bez anulowania ustawy o Wspólnotach Europejskich z 1972 roku, na co powinna uzyskać zgodę parlamentu. Ich pozew w październiku będzie rozpatrywany przez Sąd Najwyższy.
Premier May już wcześniej zadeklarowała, że do formalnego rozpoczęcia rozmów o Brexicie dojdzie nie wcześniej niż w przyszłym roku.